Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Śmierć 39-letniego lekarza z Wałbrzycha. W jego domu dokonano niepokojącego odkrycia

491

Anestezjolog z wałbrzyskiego szpitala zmarł w sierpniu tego roku, najprawdopodobniej z przepracowania. W jego domu znaleziono duże ilości leków nasennych, które pochodziły z placówki medycznej, w której pracował - ustaliła nieoficjalnie "Gazeta Wyborcza".

Śmierć 39-letniego lekarza z Wałbrzycha. W jego domu dokonano niepokojącego odkrycia
W domu lekarza dokonano niepokojącego odkrycia (Getty Images)

39-letni anestezjolog, który pracował w Szpitalu Specjalistycznym im. Alfreda Sokołowskiego w Wałbrzychu, zmarł w sierpniu tego roku we własnym domu. Kilkugodzinna reanimacja nie dała żadnego skutku. Lekarze, którzy przyjechali na miejsce, stwierdzili zgon. Śledczy, którzy chcieli ustalić przyczynę śmierci medyka, zlecili sekcję zwłok 39-latka.

Leki w mieszkaniu lekarza. Prokuratura czeka na wyniki badań

Nie udało się jak dotąd ustalić, z jakiego powodu tak młody człowiek stracił życie. Śledztwo w tej sprawie prowadzi teraz Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu, która czeka na wyniki badań toksykologicznych i histopatologicznych. Mają one wykazać, czy w organizmie zmarłego lekarza nie był środków, które mogły się przyczynić do jego śmierci.

Tylko wtedy prokuratura będzie mogła zabrać głos w sprawie. "Gazeta Wyborcza" dowiedziała się nieoficjalnie o tym, że w mieszkaniu zmarłego lekarza znaleziono duże ilości leków nasennych, które pochodziły ze szpitala, gdzie pracował.

Braki leków w szpitalu

Jak informuje dziennik, może to mieć związek z tym, że ze szpitala systematycznie znikały leki. Rzecznik dolnośląskiego urzędu marszałkowskiego Michał Nowakowski poinformował "Wyborczą", że urząd potwierdził braki leków opioidowych i psychotropowych w szpitalu i prowadzi tam kontrolę.

Lokalny "Dziennik Wałbrzych" zasugerował, że lekarz w samym szpitalu miał pracować ponad dwukrotnie więcej, niż przewiduje kodeks pracy. "To się musiało tak skończyć" – mówili gazecie anonimowo lekarze z wałbrzyskiego szpitala.

Pracował przez 14 godzin dziennie

Wiadomo też, że lekarz w szpitalu nie był zatrudniony na etacie. Miał podpisaną umowę cywilno-prawną. Z informacji prokuratury wynika, że przez ostatni tydzień przed śmiercią przepracował 96 godzin, czyli średnio przez 14 godzin dziennie.

Lekarz pracował ponad normę, ponieważ od dłuższego czasu wałbrzyski szpital boryka się z poważnymi brakami kadrowymi. Na początku września dolnośląski urząd marszałkowski, któremu podlega placówka, podał, że było tam wolnych 71 etatów.

Zobacz także: Dokładnie ta sama liczba zakażeń COVID-19 co rok temu. Czy radzimy sobie lepiej?
Autor: BA
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić