Constantin Dinescu był znanym miłośnikiem sztuki, co kiedyś doprowadziło go do powiązania z głośną kradzieżą dzieł wartych 60 mln funtów dzieł z muzeum sztuki Kunsthal w Rotterdamie w Holandii. Szajka złodziei zrabowała wtedy płótna m.in. Picassa i Moneta i chciała sprzedać obrazy Dinescu.
Czytaj także: Niezwykłe odkrycie w Australii. Znaleźli prawdziwy skarb
Media pisały, że w domu 69-letniego miliardera znajdowały się tajne pokoje i galerie z obrazami. Jednak nigdy nie postawiono mu żadnych zarzutów w związku z kradzieżą.
Tajemnicza śmierć barona luksusu
Jak donosi "The Sun", Dinescu upadł w wyniku zatrzymania akcji serca 9 sierpnia w pobliżu klubu erotycznego, który znajduje się w rumuńskim nadmorskim kurorcie Mamaja. Milioner zmarł kilka dni później w szpitalu w Bukareszcie. Śledczy podejrzewają, że Dinescu został otruty przez prostytutkę.
W noc, w którą miał zostać otruty, przebywał z dwoma ukraińskimi prostytutkami. Jedna z nich, jego "ulubienica", jest teraz podejrzewana o podanie napoju z trucizną 69-latkowi. Kobiety nie udało się jeszcze namierzyć policji.
Czytaj także: Połowa Polaków chce powrotu niedziel handlowych