Zwłoki 32-letniej Beaty Ratzman odnaleziono pod koniec listopada w gminie Svedala w południowej Szwecji. Ciało 32-latki leżało na pastwisku nieopodal miejscowego gimnazjum. Polka zaginęła 24 września, a ostatni raz była widziana w Malmö w południowej części kraju.
Czytaj także: Kuriozalny gol. Padły oskarżenia o ustawienie meczu
Podejrzanym o zabójstwo jest mąż
W toku śledztwa aresztowano i postawiono zarzuty mężowi kobiety. Jeszcze przed zaginięciem, Beata dążyła do rozwodu ze swoim 49-letnim mężem, Cezarym R. 32-latka oskarżała męża o przemoc i groźby. Próbowała także uzyskać zakaz zbliżania i kontaktowania się przez R., jednak bezskutecznie.
We wtorek mija już 17 dni od znalezienia w Szwecji zwłok 32-letniej kobiety, ale bliscy wciąż nie mogą jej pochować. Jak powiedziała matka Beaty "Faktowi", trwa śledztwo, dlatego nadal nie wie, kiedy może odebrać ciało Beaty. - Na pewno nie stanie się to wcześniej niż za dwa tygodnie – mówi Grażyna Trawicka.
"Niech ona ma już spokój"
Rodzina bardzo chce, aby Beatę udało się pochować przed świętami Bożego Narodzenia. Jednak ze względu na czynności śledcze, nie jest pewne, czy to się uda. Matka traci cierpliwość do pracy szwedzkiej policji. "Niech ona [Beata - przyp. red.] ma już spokój" – podkreśla w rozmowie z "Faktem".
Pogrzeb pochodzącej z Gdańska Beaty ma się odbyć w Polsce. Kobieta spocznie jednak w innym mieście na Pomorzu. Rodzina zdecydowała, że będzie to Tczew, gdzie mieszka matka 32-letniej Beaty. - Chcę mieć ją blisko siebie – dodaje pani Grażyna.
Przyjaciele chcą pożegnać Beatę
Zanim jednak prochy kobiety zostaną sprowadzone do Polski, jej przyjaciele, z którymi pracowała razem w Szwecji, chcą ją godnie pożegnać i zorganizować taką uroczystość na miejscu.