30 kwietnia minęło siedem lat od śmierci Magdaleny Żuk. Pochodząca z Bogatyni 27-latka wyjechała w kwietniu 2017 roku do egipskiego kurortu Marsa Alam. Markus, jej partner, miał podróżować razem z nią, ale nie miał ważnego paszportu. W sieci pojawiły się nagrania, które wskazywały, że Polka zachowywała się w sposób niepokojący.
Magdalena Żuk została przetransportowana do szpitala, ale odmówiła badań. Została wymeldowana przez rezydenta z hotelu i odwieziona na lotnisko. Na pokład samolotu jej jednak nie wpuszczono ze względu na stan zdrowia. Nie przyjęto jej także ponownie w hotelu. Magdalena kontaktowała się ze swoim chłopakiem. - Ja już stąd nie wrócę -mówiła 27-latka. Polka trafiła znów do szpitala. Tam spadła z wysokości pierwszego piętra. W wyniku poniesionych obrażeń poniosła śmierć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śmierć Magdaleny Żuk. Jest nowy świadek
Jak pisaliśmy, śledztwo jest prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze. W rocznicę śmierci zapytaliśmy śledczych, na jakim etapie jest sprawa Magdaleny Żuk. Wiadomo, że śledztwo zostało przedłużone do 30 czerwca 2024 roku. Śledczy przekazali, że do jego zakończenia potrzebne jest uzyskanie kompletnej opinii toksykologicznej, ponieważ nie uzyskali wszystkich potrzebnych informacji. Prokuratura chce przesłuchać biegłych z Egiptu - wysłała w tej sprawie notę ponaglającą. Poinformowała również, że pojawił się nowy świadek w tej sprawie.
W ostatnim czasie zadecydowano również o skierowaniu do organów Arabskiej Republiki Egiptu wniosku o pomoc prawną w postaci przesłuchania w charakterze świadka kolejnej osoby, która deklaruje, że ma wiedzę w zakresie objętym postępowaniem - informował prok. Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Do tej pory w sprawie przesłuchano około dwustu osób. Zdaniem mecenasa Andrzeja Ceglarskiego, pełnomocnika rodziny Magdaleny Żuk, liczba przesłuchanych nie idzie w parze z jakością wiedzy na temat dramatycznych wydarzeń z kwietnia 2017 roku.
Jestem zdziwiony pewną atrofią, zaniechaniami polskiej prokuratury, pasywnością dowodową. Tak wielu świadków zostało przesłuchanych, ale jest wiele kłamstw, a statystyka jest jednym z nich. Prokuratura epatuje dużą liczbą przesłuchanych, ale są to w ogromnej większości osoby, które leciały tym samym lotem lub byli w tym samym czasie na lotnisku, czyli nie byli w stanie wnieść zbyt wiele do sprawy. Tam, gdzie chodzi o przesłuchanie świadków, którzy mają realną wiedzę lub powinni mieć realną wiedzę, w moim subiektywnym odczuciu prokuratura jest dziwnie pasywna. Nie znam powodów tego stanu rzeczy - ocenia mecenas w rozmowie z o2.pl.
Mec. Ceglarski dodaje, że "na biurku prokuratury w tej sprawie leży bardzo wiele wniosków dowodowych, zarówno z dokumentów jak i osobowych, czyli dotyczących przesłuchania świadków, ale one nie są rozpatrywane". - To są elementarne wnioski! - zaznacza. Jego zdaniem współpraca między organami w Egipcie i polskimi śledczymi nie działa najlepiej.
Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest to, jak sprawę prowadzi nasza prokuratura. Oczywiście Egipt pomaga tak jak pomaga, ale mamy prawo oczekiwać od polskich śledczych takiego ułożenia pracy, aby była ona bardziej efektywna. Kto interesuje się sprawami o wymiarze międzynarodowym ten wie, że z prokuraturą egipską da się współpracować. W naszym wypadku nie wygląda to najlepiej - dodaje przedstawiciel rodziny Magdaleny Żuk.
Magdalena Żuk padła ofiarą przemocy?
Rzeczą niepodważalną jest to, iż Magdalena Żuk zginęła w następstwie upadku z wysokości. Potwierdza to również prokuratura w Jeleniej Górze. Kluczowe jest jednak pytanie, dlaczego 27-letnia Polka zginęła w takich okolicznościach. Siostra Magdaleny twierdzi, że mogła doświadczyć przemocy, ale śledczy w przesłanej nam odpowiedzi zaznaczają, iż "brak jest (...) podstaw do przypuszczeń, aby zmarła padła wcześniej ofiarą przemocy". Zdaniem pełnomocnika rodziny jest za wcześnie na stawianie tego typu tez.
Wydaje mi się, że akta sprawy takie, jakie są, czyli ułomne, co jest wynikiem atrofii organu prokuratorskiego, nie pozwalają na konkluzję, że nie było przemocy i udział osób trzecich jest wykluczony. Nie mogę się z tym zgodzić nawet biorąc pod uwagę to, co jest obecnie w aktach. Nie bardzo rozumiem, dlaczego od początku prowadzenia postępowania przygotowawczego są wysyłane takie sygnały. To jest nieprofesjonalne. Postępowanie przygotowawcze jest objęte tajemnicą, wnioski z postępowania powstają dopiero na jego końcu - albo będzie ono umorzone, albo powstaną jakieś zarzuty. Nie ma takiej praktyki, żeby w toku śledztwa organy prowadzące mówiły, że ofiara nie padła wcześniej ofiarą przemocy - zaznacza mecenas.
Dlaczego Magdalena Żuk zginęła w Egipcie? Mecenas wyklucza jedną z teorii
Bliscy Magdaleny Żuk jednoznacznie wykluczają, iż 27-latka popełniła samobójstwo. Siostra zmarłej wspomina ją jako kobietę uśmiechniętą, pełną energii. Zdaniem mec. Ceglarskiego nic nie wskazuje na to, by Polska targnęła się na swoje życie.
W aktach sprawy nie ma choćby jednej przesłanki, które mogłoby na to wskazywać. Pytania dotyczą raczej braku lub udziału osób trzecich. W mojej ocenie samobójstwo jest jak najbardziej wykluczone - wskazuje.
Mecenas Ceglarski odpowiadając na pytanie w sprawie teorii dotyczących śmierci Magdaleny Żuk przyznaje, że nie może udzielić zbyt wielu informacji, bowiem obowiązuje tajemnica śledztwa, choć on i jej bliscy mają pewne przypuszczenia co do przyczyny tragedii. - Dopóki będzie prowadzone postępowanie, nie możemy niektórych informacji ujawnić - dodaje.
Czytaj również: "Błagam, szybko, szybko". Co się stało w mieszkaniu księdza?
Jedną z tych kwestii, która wskazuje na rozbieżności polskich i egipskich śledczych, jest obecność narkotyków w ciele Magdaleny Żuk. W Egipcie stwierdzono obecność środków odurzających. Polscy śledczy podali, że nie było ich w organizmie kobiety. Zdaniem mec. Ceglarskiego bardziej wiarygodne są dowody przeprowadzone na miejscu ze względu m.in. na stadium, w jakim znajdowało się ciało Magdaleny.
Wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, kiedy dokonywany tych badań w Egipcie, a kiedy wykonano je w Polsce. W jakim stadium było ciało zmarłej, kiedy przywieziono je do Polski. Ekspertyzy na ciele poddanym wielu zabiegom kilka dni po zdarzeniu są moim zdaniem siłą rzeczy ułomne i nie mogą przynieść konstruktywnych wniosków - uważa przedstawiciel rodziny.
Również siostra Magdaleny Żuk mówiła w rozmowie z naszym portalem, iż 27-latka "prowadziła zdrowy tryb życia i na pewno dobrowolnie nie wzięłaby żadnych narkotyków".
Ja oczywiście mogę się przyłączyć do tej narracji. Biorąc pod uwagę to, co jest ujawnione w materiale dowodowym, rys psychologiczny zmarłej i rodzaj narkotyków oraz ich ilość, wydaje się rzeczą zupełnie nieprawdopodobną, by pani Magdalena mogła samodzielnie te substancje zakupić i je aplikować - uważa mec. Ceglarski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.