Przyczyny śmierci Magdaleny Żuk nadal są niejasne. Polka spędzała wakacje w egipskim kurorcie Marsa Alam. Przyleciała tam 25 kwietnia 2017 roku. Miała tam lecieć razem ze swoim chłopakiem, jednak tuż przed wylotem okazało się, że nie ma on ważnego paszportu.
Czytaj także: Jasnowidz Jackowski miał przerażającą wizję na 2022 rok
Magdalena Żuk do Egiptu poleciała sama. Jak relacjonowali po jej śmierci wczasowicze, zachowywała się bardzo dziwnie, w związku z czym 28 kwietnia skierowano ją na obserwację do szpitala.
29 kwietnia rezydent odwiózł ją na lotnisko, by mogła wrócić do Polski, jednak pilot nie wziął jej na pokład z uwagi na jej stan zdrowia. Zabrano ją więc znów do szpitala. Wtedy zdarzyła się tragedia. Dziewczyna miała wypaść z okna. Rodzina nie wierzy jednak, by mogło to być samobójstwo.
Początkowo śledztwo miało zakończyć się w grudniu 2020, ale jest ciągle przedłużane. Według ostatnich informacji, Prokuratura Regionalna we Wrocławiu ponownie przedłużyła śledztwo w sprawie śmierci polskiej turystki, tym razem do 30 czerwca 2022.
Dlaczego przedłużono śledztwo?
Jak podkreśla Onet, polscy śledczy nadal czekają na realizację wniosku o międzynarodową pomoc prawną od strony egipskiej. Chodzi o część wyników badań toksykologicznych, które zostały przeprowadzone w Egipcie.
W tej sprawie wniosek został wysłany, a w ostatnim czasie zostało też wysłane ponaglenie do strony egipskiej o jego szybszą realizację - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze prok. Tomasz Czułowski.
Śledczy przesłuchali do tej pory ok. 200 świadków. Nikomu nie przedstawiono zarzutów związanych ze śmiercią kobiety. Na jej ciele nie stwierdzono żadnych śladów przemocy. Prokuratura nie sądzi również, by Magdalena Żuk była ofiarą handlu ludźmi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.