Koszmar wydarzył się 20 października 2023 roku w Gdyni przy ul. Górniczej. Mama, która miała złe przeczucia, wróciła wcześniej z pracy do domu. Kobieta znalazła tam 6-letniego synka z ranami ciętymi szyi. Dziecko już nie żyło. Na miejscu tragedii do późnych godzin nocnych pracowała policja i prokuratura. Zabezpieczano ślady.
Ojca Olka poszukiwano przez 18 dni. Było wiadomo, że uciekł do lasu. W obławie na niebezpiecznego przestępcę brały udział setki policjantów, żandarmów wojskowych, strażaków i strażników leśnych. W poniedziałek, 6 listopada służby znalazły ciało mężczyzny na mokradłach w okolicy rozlewiska Lepusz.
Z przekazanych informacji wynika, że choć chłopiec spał w momencie, w którym dopadł go morderca, ale ostatecznie miał być świadomy tego, co się działo. Wskazują na to znajdujące się na jego ciele ślady oraz rany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Smutny widok przed blokiem ojca Olusia
Po kilku miesiącach od tragedii, dziennik "Fakt" od mieszkańców Fikakowa dostał niepokojące informacje. Mieszkanie na parterze, w którym doszło do zbrodni, cały czas nie daje o sobie zapomnieć. Tarasowe okna wciąż zasłaniają wielkie biało-niebieskie zasłony.
Nie rozumiemy, dlaczego nikt ich stąd nie zdejmie. Wyglądam przez okno, przechodzą obok i widzę te zasłony, a zaraz potem przychodzi myśl o tym morderstwie Olka - mówią okoliczni mieszkańcy.
To nie koniec, bowiem w przydomowym ogródku mieszkania Grzegorza Borysa, wśród całego panującego tam bałaganu, były zabawki 6-letniego Olusia. W oczy rzucał się między innymi duży zabawkowy samochód i kilka innych dziecięcych rzeczy. Teraz te zabawki ktoś z rodziny chłopca wyrzucił na plac zabaw.
To jest przerażający widok. Nie wyobrażam sobie, żeby nasze dzieci miały bawić się zabawkami tego biednego, zamordowanego chłopca, to jest straszne - dodają mieszkańcy.