O szczegółach śmierci Radosława Bolka, który wyleciał do pracy do Sierra Leone w Afryce informuje jego siostra na portalu zrzutka.pl. 23-latek dostał propozycję pracy jako kucharz w ekskluzywnej restauracji.
Młody Polak miał zarabiać ok. 12 tys. zł miesięcznie. W październiku mężczyzna zmarł nagle w szpitalu. Według sekcji zwłok mężczyzna zmarł na malarię. Jednak co do tego ma wątpliwości rodzina 23-latka. Co gorsza sprowadzenia ciała Radosława do Polski kosztuje aż 60 tys. zł. Siostra mężczyzny uruchomiła w tym celu zbiórkę pieniędzy na stronie zrzutka.pl
Kochani! Chciałam napisać coś jako siostra Radka. Chcę, abyście poznali całą historię od początku, gdyż wiele osób dodaje niestosowne uwagi. Radek w grudniu 2019 r. otrzymał ofertę super pracy (...) Przed wylotem wykonał wszystkie szczepienia (na malarię nie ma szczepionek, są tylko tabletki, które kupił wyjeżdżając, kolejne kupował na miejscu) - pisze pani Ewelina.
Pani Ewelina informuje, że po miesiącu pracy Radosław nie dostał wypłaty, gdyż jego szef zaproponował mu, że wszystkie pieniądze otrzyma na sam koniec. 23-latek zgodził się na to. Po kilku miesiącach "mężczyzna, który otworzył tam lokal nagle stwierdził, że wyjeżdża i kazał sprzedać restauracje drugiemu Polakowi [pan T.], z którym mój brat został".
Wówczas przekonywano Radka, że jak sprzedadzą restaurację to odzyskają wszystkie swoje pieniądze za cały okres pracy - pisze pani Ewelina.
Czytaj także: Zaprzysiężenie Joe Bidena. Będą aż dwie atomowe walizki
Tygodnie mijały, a restauracji dalej nie sprzedano. Mama 23-latka ostatni raz rozmawiała z nim 29 września, czyli tydzień przed śmiercią. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Nagle kobieta dostała telefon 5 października, że syn trafił do szpitala, później drugiego. Dwa dni później zmarł.
Stan jak twierdził Pan T. [red. były menadżer restauracji w Sierra Leone] nie poprawiał się, a wręcz odwrotnie pogorszył się, więc musiał zostać przewieziony do drugiego szpitala, w którym miał uzyskać konieczną pomoc. Jak się okazuje do drugiego szpitala trafił w stanie krytycznym. Nie funkcjonowały mu niektóre narządy i raczej lekarz nie dawał mu szans przeżycia, ale walczyli o niego. Był 3 razy reanimowany zanim umarł. W między czasie dostawała mama i starszy brat telefony o wysłanie najpierw 1000 dolarów, później 2000 dolarów na leczenie brata. Jak się okazało nie ubezpieczyli go stąd takie sumy. Gdy mama zaczęła pisać, że przecież jakieś pieniądze musiał mieć zarobione to temat pieniędzy ucichł.
Lekarz, który prowadził 23-latka w drugim szpitalu twierdził,że trzeba zrobić sekcje zwłok dlatego, że podejrzewał ze przyczyną śmierci w tak krótkim czasie niekoniecznie była malaria.
Sekcje niestety tamtejsza policja kazała nam opłacić z racji, iż Radek był Europejczykiem, a ponoć nasz kraj jest krajem bogatym. To ich słowa. A więc moja mama musiała pożyczyć się 8 tysięcy złotych, aby zrobić przelew i ją opłacić. Żeby ją zrobić musieli ściągnąć patologa z Gwinei, ponieważ patologowi, który jest we Freetown postawiono zarzuty skorumpowania i był na 2 tygodniowym areszcie (nie wiadomo czy chodzi o korupcję w sprawie mojego brata czy o inną sprawę) – informację tą mamy od księdza, który jest na misji w Sierra Leone i zgodził się pomóc - czytamy.
Jak pisze pani Ewelina sekcja była wykona bardzo szybko, a jej wyniki zapisano na małym kawałku papieru, zachodzą poważne wątpliwości, co do je rzetelności.
Siostra zmarłego w Afryce Polaka prosi o pomoc w zebraniu potrzebnej sumy na sprowadzenie ciała brata. Zebrano już prawie 40 tys. zł. Pani Ewelina przedstawiła szczegółowe dane do co kosztów.
Wasza pomoc jest nam potrzebna , aby opłacić następujące koszty: 8000 zł sekcja oraz wydanie dokumentacji w Sierra Leone; 54000 zł sprowadzenie ciała przez firmę zajmującą się międzynarodowym transportem; około 8000 zł to koszty za kostnicę , które z dnia na dzień wzrastają , koszty konsularne i inne związane z pochówkiem na terenie Polski. Nie jesteśmy w stanie samodzielnie sobie poradzić, dlatego zwracamy się do was z ogromną prośbą o pomoc - napisała siostra zmarłego na stronie zrzutka.pl
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że "pod koniec grudnia 2020 r. ambasada RP w Abudży przekazała Prokuraturze Okręgowej w Krakowie dokumentację otrzymaną z Sierra Leone" - podaje "Polsat News"
Jesteśmy bardzo poruszeni tą sytuacją, bo zmarł młody człowiek. Dlatego ta sprawa wymaga bardzo gruntownego zbadania. I prokuratura krakowska już wszczęła śledztwo w tej sprawie. To jest tak początkowy etap śledztwa, że jeszcze bardzo wielu rzeczy nie wiadomo - informuje Agnieszka Borowska, rzeczniczka Ministerstwa Sprawiedliwości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.