W 2020 r. w delcie rzeki Okawango w Botswanie odkryto ciała 350 martwych słoni. Początkowo wykluczono kłusownictwo, ale przyczyna ich śmierci pozostawała nieznana. Jak informuje tvn24.pl, naukowcy z Kolegium Królewskiego w Londynie przeanalizowali dane satelitarne, by zbadać wodopoje, z których korzystały zwierzęta.
Zginęły w bardzo wąskim przedziale czasowym. To jedna z najbardziej zagadkowych części całej układanki. Tak wiele zwierząt umierało dość blisko siebie, ale nie tuż obok siebie w tak wąskim przedziale czasowym. To naprawdę, moim zdaniem, dość wyjątkowe, z pewnością w tej części świata - cytuje CNN dr Chris Foggin weterynarza z Zimbabwe.
Analiza wykazała, że w 2020 r. w 20 wodopojach w pobliżu miejsc znalezienia zwłok słoni wystąpił zwiększony zakwit sinic. Wodopoje te miały najwyższą średnią biomasę sinic w latach 2015-2023. Naukowcy zauważyli, że słonie po wypiciu wody z tych miejsc przemieszczały się średnio 16,5 km i umierały w ciągu 88 godzin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmiany klimatyczne mogły przyczynić się do tego zjawiska. W 2019 r. susza spowodowała wyschnięcie osadów wodnych, a w 2020 r. deszcze uwolniły składniki odżywcze, sprzyjając rozwojowi sinic. Davide Lomeo z Kolegium Królewskiego podkreśla, że dalsze badania są kluczowe dla ochrony słoni w Botswanie.
W wyniku zmian klimatycznych Afryka Południowa prawdopodobnie stanie się bardziej sucha i gorąca. Wodopoje w tym regionie pozostaną suche przez większą liczbę miesięcy w roku, a nasze odkrycia wskazują, że może mieć to negatywny wpływ na ilość i jakość wody oraz stanowić katastrofalne zagrożenie dla zwierząt - cytuje Lomeo tvn24.pl.
Botswana jest państwem leżącym w południowej Afryce zamieszkiwanym przez ok 2 mln osób. Ok. 70 proc. kraju zajmuje pustynia Kalahari. To również kraj, w którym mieszka największa liczba słoni. Populację w Narodowym Parku Chobe szacuje się na co najmniej 120 tysięcy. Tak wiele zwierząt nie ma w żadnym innym kraju w Afryce.