Prokuratura prowadzi obecnie śledztwo w kierunku art. 155 Kodeksu Karnego, czyli nieumyślnego spowodowania śmierci. Do dalszych ustaleń w sprawie są im potrzebne przetłumaczone dokumenty od włoskich służb.
Wójt nie wrócił do swoich bliskich
W hotelu Due Colonne w centrum Caligari Ostałkiewicz nie był sam. W pokoju przebywał z kolegą. Do tragicznego wypadku miało dojść o 2:00 w nocy.
Hipoteza o napadzie jest wykluczona: upadek mógł być spowodowany wypadkiem. Najwyraźniej (wójt - przyp.red.) siedział na parapecie i stracił równowagę, spadając w przepaść z wysokości kilkudziesięciu metrów - informował portal corriere.it.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo że nie był sam w pokoju, 44-letni wójt został odnaleziony na chodniku dopiero przez przechodnia i to on zadzwonił na policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, mogli jedynie wezwać lekarza, a ten potwierdził śmierć wójta.
Sekcję zwłok Radosława Ostałkiewicza przeprowadził koroner Francesco Locco, a całe śledztwo koordynowała prokurator Ginevrę Grilletti. To ona potwierdziła, że przyczyną śmierci 44-latka był upadek z dużej wysokości.
Radosław Ostałkiewicz przybył na wyspę z polską delegacją, w celach służbowych. Był doktorem ekonomii i specjalistą w dziedzinie organizacji i zarządzania. Jego publikacje naukowe poświęcone były funduszom unijnym i zarządzaniu w administracji publicznej.
Do Polski dotarły niekompletne dokumenty?
Do Włoch wpłynął wniosek od polskiej strony o przekazanie materiału dowodowego. Na takie działanie pozwala Europejski Nakaz Dochodzeniowy.
Według nieoficjalnych doniesień Polskiej Agencji Prasowej, bielska prokuratura miała otrzymać niekompletne materiały dowodowe od włoskiej strony.
Wpłynęły do nas materiały z Włoch. Materiały zostały przekazane do tłumaczenia. Z tą chwilą, gdy zostaną przetłumaczone będzie można powiedzieć czy są to wszystkie materiały, które oczekujemy. Przyszły w języku włoskim, więc nie ma pewności czy to jest wszystko o co prosiliśmy. Dopiero przetłumaczenie tych materiałów pozwoli nam zobaczyć czy to jest wszystko, czy Włosi nam coś doślą. Jesteśmy z nimi w kontakcie - przekazała "Dziennikowi Zachodniemu" prokurator Agnieszka Michulec z Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
Prok. Michulec dodaje, że w tej chwili nie będzie udzielać dalszych informacji, gdyż śledztwo jest dopiero na etapie niejawnego postępowania przygotowawczego.