To nie jest nowe zagrożenie, ponieważ pierwszą infekcję tym grzybem w USA zdiagnozowano w 2016 roku. Niepokojące jest jednak jego tempo rozprzestrzeniania - od tamtego czasu liczba zainfekowanych osób wzrosła w alarmującym tempie.
Z candida auris naukowcy spotkali się już w 2009 roku w Azji, choć zdaniem niektórych istniał on już od przynajmniej 10 lat. W 2021 roku po raz pierwszy zaobserwowano go w środowisku naturalnym.
Infekcja candida auris objawia się jak każda grzybica. W zależności od tego, w jakim obszarze naszego organizmu się rozwija. Mogą to być takie objawy jak ból, temperatura. Do tego candida auris jest odporna na leki przeciwgrzybicze - mówi w rozmowie z o2.pl dr hab. Agnieszka Gniadek z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po dostaniu się do krwi ten grzyb może atakować mózg lub serce. Jednak naukowcy podkreślają, że stanowi zagrożenie jedynie dla osób z obniżoną odpornością, po antybiotykoterapii lub konkretnym leczeniu.
Szczególnie narażeni są pacjenci, którzy byli leczeni poprzez wspomaganie oddychania, leczeni onkohematologicznie oraz po przeszczepach - mówi dr hab. Gniadek i dodaje, że wiele zależy też od trybu i stylu życia, a także diety danych pacjentów.
I naturalną konsekwencją pandemii COVID-19 jest wzrost zakażeń grzybiczych.
Zakażenia wirusowe stwarzają lepsze warunki do rozwoju takich zakażeń - podsumowuje dr hab. Gniadek.
Pandemia jak z "The Last of Us"?
Lekarze przyznają, że zaniepokojenie wśród pacjentów wzrosło po sukcesie produkcji HBO "The Last of Us".
Ale nie chcemy, aby osoby, które oglądały "The Last of Us" myślały, że wszyscy umrzemy - mówi Waleed Javaid, epidemiolog z Nowego Jorku.
Według amerykańskich naukowców grzyb nie jest groźny dla zdrowych osób, ale nawet dla 1/3 osób z obniżoną odpornością może zakończyć się śmiercią.
C.auris pojawił się już w ponad połowie stanów w USA, a liczba infekcji nim spowodowanych między latami 2020 a 2021 wzrosła o 95 proc.