Dwa helikoptery amerykańskiej armii, wracające z lotu szkoleniowego zderzyły się w czwartek na Alasce, w wyniku czego trzech żołnierzy zginęło, a czwarty został ranny. Incydent był drugim takim wypadkiem z udziałem śmigłowców wojskowych w stanie Alasca.
Według Johna Pennella, rzecznika armii amerykańskiej na Alasce, którego cytuje Fox News, każdy śmigłowiec AH-64 Apache biorący udział w katastrofie przewoził dwie osoby.
To niewiarygodna strata dla rodzin tych żołnierzy i dla całej dywizji - powiedział generał dywizji Brian Eifler, dowódca 11. Dywizji Powietrznodesantowej w oświadczeniu wojskowym. - Nasze serca i modlitwy kierują się do ich rodzin, przyjaciół i bliskich, a my udostępniamy wszystkie zasoby armii, aby ich wesprzeć - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak poinformowała armia Stanów Zjednoczonych, nazwiska zabitych są ukrywane do czasu powiadomienia wszystkich osób z rodziny.
Do katastrofy doszło w pobliżu Healy na Alasce, podczas powrotu do Fort Wainwright (jednostka armii Stanów Zjednoczonych), niedaleko Fairbanks. Przyczyna katastrofy jest obecnie badana.
Healy znajduje się około 16 kilometrów na północ od Parku Narodowego i Rezerwatu Denali oraz około 400 km na północ od Anchorage. Helikoptery były częścią 1. batalionu rozpoznania szturmowego 25. pułku lotniczego w Fort Wainwright.
Kolejna tragedia na Alasce
W lutym dwóch żołnierzy zostało rannych, gdy helikopter wojskowy - Army AH-64D - brał udział w wypadku dachowania w Talkeetna na Alasce. W zeszłym miesiącu z kolei dziewięciu amerykańskich żołnierzy zginęło w wyniku zderzenia dwóch wojskowych śmigłowców Black Hawk w stanie Kentucky.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.