Baron narkotykowy Pablo Escobar przez lata gromadził w swojej posiadłości egzotyczne zwierzęta takie, jak żyrafy, tygrysy, antylopy czy hipopotamy. Te ostatnie sprowadził z Afryki w liczbie zaledwie czterech osobników. Sam Escobar zginął w policyjnej obławie pod koniec 1993 roku.
Zwierzęta pozostawione same sobie zaczęły się zachowywać w sposób niekontrolowany. Plany ich sterylizacji się nie powiodły, podobnie jak próby przeniesienia hipopotamów do Meksyku, Indii czy Filipin.
Sąd w Cundinamarce przychylił się do skargi złożonej przez przedstawiciela miejscowej społeczności, który podkreślał, że hipopotamy zagrażają ludziom i środowisku. Jako gatunek inwazyjny wypierają gatunki rodzime, a sytuację pogarszają ich duże rozmiary i zachowania terytorialne – przekazało radio RCN.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z prognoz władz wynika, że pozostawione samopas zwierzęta mogą się rozmnażać do tego stopnia, że w 2035 r. będzie ich ponad tysiąc osobników.
Po śmierci Escobara zwierzęta uciekły i osiedliły się w dolinie rzeki Magdalena, gdzie miały warunki lepsze, niż w rodzimej Afryce. W Ameryce Południowej nie mieszkają bowiem żadni naturalni wrogowie hipopotamów. Zdaniem naukowców w Kolumbii zwierzęta te szybciej osiągają dojrzałość płciową i odnoszą lepsze sukcesy reprodukcyjne, gdyż nie muszą toczyć walk o terytorium.
Zagrożenie dla ludzi, szansa dla turystyki
Jak podkreślają kolumbijskie media, już kilkukrotnie zgłaszane były przypadki ataków na ludzi w wykonaniu agresywnych hipopotamów. Zwierzęta te mają przejawiać agresję, gdy czują się zagrożone.
Sprawa "hipopotamów Escobara" wywołała w Kolumbii ożywioną dyskusję. Poza zagrożeniami dla ludności i ekosystemu pojawiają się też głosy, że ich obecność pomaga lokalnej gospodarce, stymulując turystykę - dodało radio RCN.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.