W poniedziałek 12 grudnia na gdańskiej Oruni doszło do dramatycznego zdarzenia. Jak informuje lokalny serwis trojmiasto.pl, ok. godz. 6:40 młoda kobieta poślizgnęła się i spadła na tory. Mało brakowało, a mogłaby zginąć pod nadjeżdżającym pociągiem. Na szczęście na miejscu był obecny odważny mężczyzna, który bez zastanowienia rzucił się na ratunek.
Pan Jakub został doceniony przez świadków, m.in. czytelniczkę serwisu, która opisała całą sytuację dziennikarzom. - Około godz. 6:40 na gdańskiej Oruni młoda kobieta poślizgnęła się i wpadła w tory. Mężczyzna z torbą podróżną to zauważył - zaczęła opowieść. Z dalszej części listu do redakcji trojmiasto.pl dowiadujemy się, że mężczyzna "natychmiast rzucił się na pomoc". Wezwał też pogotowie ratunkowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Spadła na tory kolejowe. Pociąg był blisko
Dosłownie chwilę po interwencji mężczyzny na tory wjechał pociąg Intercity. Włos jeży się na głowie na samą myśl o tym, co mogłoby się stać, gdyby kobieta nie została w porę uratowana przez odważnego mężczyznę. Na szczęście bohaterowi udało się "wyciągnąć tę panią na teren między torami".
Słyszałem, że pociąg był na stacji Gdańsk Lipce. Jechał około 100 km/h bez zatrzymania w kierunku Gdańska. Nie było szans, by wejść z powrotem na peron - przyznał pan Jakub, który dopiero później pomógł kobiecie dostać się ponownie na peron.
Zdaniem lokalnego bohatera, kobieta doznała potłuczeń i złamań, a także urazu szyi. Z miejsca zdarzenia zabrała ją karetka. - Musiałem tak zareagować. Życie ludzkie jest najważniejsze. Mam nadzieję, że taka postawa da innym odwagę do działania w podobnych sytuacjach - powiedział serwisowi trojmiasto.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.