Naukowcy apelują - nie śpiewajcie nikomu sto lat. Życzycie tej osobie stu lat w zdrowiu, a zarazem narażacie na ryzyko kilku tygodni cierpienia w szpitalu podczas kwarantanny.
Najnowsze badania udowadniają, że podczas śpiewu z jamy ustnej wydobywają się duże kropelki wydzieliny razem z powietrzem. Wydzielina ta, jeśli śpiewający jest nosicielem wirusa SARS-CoV2, może wywołać zarażenie.
Przeczytaj także: Zrobił imprezę. W mieście natychmiast wzrosła liczba chorych
Naukowcy Uniwersytetu w Lund w szczególności zwracają uwagę na angielską wersję "Sto lat", czyli popularne "Happy Birthday". To ta piosenka najbardziej sprzyja rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Wszystko z powodu wielu spółgłosek tj. "P", "H" i "B". Podczas ich wymawiania z ust wydostaje się najwięcej cząsteczek śliny, potencjalnie zakażonych COVID-19.
Przeczytaj także: Rosjanie się buntują. "Putin to złodziej"
Niektóre kropelki są tak duże, że przed upadkiem przemieszczają się zaledwie kilka decymetrów od ust, podczas gdy inne są mniejsze i mogą unosić się w powietrzu przez kilka minut - mówi współautor badania, dr Malin Alsved.
Badacze zwracają także uwagę na piosenki, które, jak "Happy Birthday", śpiewa się głośno i energicznie. Im więcej siły używamy podczas śpiewania, tym cząsteczek wydostaje się z ust więcej, a także lecą o wiele dalej. Lepiej więc powstrzymać się ze śpiewania, gdy pandemia wciąż jeszcze trwa.
Przeczytaj także: