W nocy z czwartku na piątek zakończył się unijny szczyt, podczas którego Polskę reprezentował premier Mateusz Morawiecki. Szef polskiego rządu podczas konferencji prasowej przekazał, że dyskusja poświęcona była w znacznym stopniu sprawom geopolitycznym.
Morawiecki o kryzysie migracyjnym i cenach energii
Premier poruszał wiele istotnych, ale i budzących kontrowersje tematów. Mówił między innymi o kryzysie migracyjnym. Jak powiedział Morawiecki, w tym kontekście bardzo krytycznie "podeszliśmy do działania Rosji zarówno wokół Ukrainy, jak również w jej roli wspierania Białorusi".
Morawiecki ocenił też, że rząd w Polsce przyjął najdalej idące rozwiązania, która mają "chronić ludzi przed inflacją wywołaną przez ceny energii", w porównaniu do innych państw członkowskich. - Będziemy chronić obywateli przed skutkami niedobrej polityki klimatycznej przyjętej w 2014 roku przez UE, a w Polsce przez rząd Donalda Tuska - powiedział.
Mowa ciała Morawieckiego
Podczas wystąpienia premier Morawiecki wyglądał na bardzo spokojnego. Jednak, jak twierdzi specjalistka, jego gesty świadczą o czymś zupełnie innym. Ekspertka od mowy ciała Daria Domaradzka-Guzik oceniła, że szef polskiego rządu był podczas konferencji bardzo zestresowany.
Jak podkreśla ekspertka, świadczą o tym wąskie i niskie gesty "przy sobie" oraz skulona postawa premiera. Domaradzka-Guzik zwraca też uwagę na to, że Morawiecki co chwila spuszczał wzrok, pocierał dłonie i zgniatał palce. Głos premiera też nie zawsze brzmiał naturalnie.
To częste sygnały kłopotu, wycofania, stresu, zdenerwowania - pisze ekspertka na Twitterze.
Czytaj także: Kłopoty Elona Muska. Wycofują auta Tesli z użytku
Dodaje też, że gesty premiera Morawieckiego świadczyły też o tym, że nie miał wiary w siłę własnych argumentów podczas przemówienia.