Zima to trudny okres dla bezdomnych zwierząt - wiele z nich nie jest w stanie przetrwać zimnych nocy bez jedzenia. Można jednak znaleźć sporo osób, które przejmują się ich losem i robią, co w ich mocy, by dbać o zwierzęta. Niektórzy decydują się na adopcję (nawet tymczasową), inne dotują finansowo schroniska lub pogotowia zwierzęce.
Mieszkańcy wieżowca przy ul. Szczyglej 3 w Kielcach od długiego już czasu dbali o kotkę imieniem Luna. Jak przyznają mieszkańcy, znają ją już od wielu lat i tak samo długo o nią dbają. Luna ciągle kręci się wokół budynku, a lokatorzy ją dokarmiają. W ostatnim czasie wystawili jej nawet posłanie, by zimne noce mogła ona spędzać w cieplejszych i wygodniejszych warunkach.
Czytaj także: To nie fotomontaż. Spójrzcie na kota
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie tutaj dochodzimy do kości niezgody. Jak bowiem informuje TVP3 Kielce, osoba z administracji spółdzielni mieszkaniowej "Armatury", która zarządza budynkiem... wyrzuciła wspomniane posłanie.
- Lunę wszyscy znają, mieszka w okolicy od dawna. Kiedyś na pewno miała dom a teraz ma 15 lat i opiekują się nią mieszkańcy naszego wieżowca. Jest odrobaczona i zaszczepiona. Zapewniamy jej karmę, a zimą ma posłanie na klatce schodowej. Osobiście sprzątam po jej. Niestety w ubiegłym tygodniu pracownik administracji osiedla, które należy do spółdzielni mieszkaniowej "Armatury" wyrzucił posłanie, a kotkę wygonił na dwór. Podejrzewam, że została kopnięta, ponieważ jest bardzo wystraszona. Ona nie przetrzyma zimy na dworze - powiedziała Marta Czapińska w rozmowie z TVP3 Kielce.
Czytaj również: Amerykańska kuchnia serwuje nietypowe pierogi. "To profanacja"
Kotce wystawiono posłanie, to szybko zniknęło. Spółdzielnia się broni
Pani Marta podjęła próbę adopcji kotki, lecz Lunie bardzo spieszno było do wyjścia na dwór - jest ona od kilkunastu lat do tego przyzwyczajona. Nikt z parteru zaś nie był w stanie lub nie chciał przygarnąć czworonoga. Całej sytuacji zaprzecza również wspomniana spółdzielnia.
- Ten kot został zwyczajnie uwięziony przez jedną z lokatorek na klatce schodowej. Wieżowiec ma domofon, klatka jest zamykana i mieszkańcy nie życzą sobie, aby drzwi były otwarte. Kot musi wychodzić na dwór, a jak drzwi są zamknięte to zdarzało się, że załatwiał się na wycieraczkę. Nasza sprzątaczka musiała po nim sprzątać. Do karmy wystawianej dla kota schodzą się szczury. My się kierujemy przepisami i kot nie może mieszkać na klatce w bloku. Niestety to jeden z takich konfliktów między zwolennikami i przeciwnikami kotów - powiedział Wojciech Kukułka, zastępca prezesa spółdzielni mieszkaniowej "Armatury".
Mieszkańcy mają w planie zbudowanie budki dla Luny, lecz boją się, że ona również będzie zniszczona. Sprawą po interwencji pani Marty zajął się Urząd Miasta Kielce, który ma zamiar na dniach przeprowadzić wizję lokalną. Ma ona sprawdzić, kto w tym sporze ma rację i w jakiej sytuacji znajduje się sam kot.