Okazało się, że kierowca i jego pasażer po spowodowaniu kolizji uciekli. Porzucili samochód firmy ochroniarskiej, którym się poruszali i pobiegli w stronę lasu.
W pogoń za nimi ruszyli jednak świadkowie zdarzenia. Gdy dopadli sprawców okazało się, że kierowca nie jest trzeźwy, ponadto na co dzień pracuje w miejscowej policji.
Czytaj także: USA. Policjant zabił 17-latka. Nastolatek spał w aucie
Badanie wykazało, że w krwi policjanta są 2 promile alkoholu. Prokuratura przesłuchała także pasażera jadącego z nietrzeźwym funkcjonariuszem Komendy Powiatowej Policji w Siemiatyczach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdarzenie skomentowała Elżbieta Zaborowska z biura prasowego podlaskiej policji w rozmowie z Kurierem Porannym:
W naszych szeregach nie ma miejsca dla osób, które dopuszczają się łamania prawa. Dlatego wobec funkcjonariusza zostały wszczęte czynności zmierzające do zwolnienia go ze służby - mówiła we wtorek.
Czytaj także: Nie żyje Artur Tomczak. "Miał zaledwie 36 lat"
Sprawa trafiła już także do prokuratury.
Na tę chwilę nie mamy informacji, ażeby jakaś osoba odniosła obrażenia wskazujące, że mamy do czynienia z wypadkiem drogowym (o tym jest mowa, gdy naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwa powyżej 7 dni - przyp. red.). Śledztwo znajduje się we wstępnej fazie. Będziemy prowadzić postępowanie dowodowe. Jeżeli ustalimy jakieś nowe okoliczności, pierwotna kwalifikacja zawsze może ulec modyfikacji - skomentowała Anita Suchorowska, zastępca Prokuratora Rejonowego Białystok-Południe w rozmowie z lokalnymi mediami.
Policjant przyznał się do winy. Grozi mu kara do 2 lat więzienia i wydalenie ze służby.