Kiedy ludzie widzą próbę otrucia dysydenta i domyślają się, że zorganizowali to wysocy rangą urzędnicy rosyjscy, to myślę, że nie jest to dobre dla narodu rosyjskiego" - powiedział amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo.
Pompeo zaznaczył, że Waszyngton i wszyscy jego europejscy sojusznicy domagają się, by Rosja wyciągnęła konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za otrucie Nawalnego.
Czytaj także: Aleksiej Nawalny krzyczał z bólu. Nagranie z samolotu
Mike Pompeo zapewnił, że Amerykanie będą próbowali na własną rękę zidentyfikować sprawców otrucia Nawalnego
To jest coś, czemu będziemy się przyglądać, oceniać i upewniać się, że robimy to, co musimy zrobić, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo, że coś takiego się powtórzy - tłumaczył amerykański polityk
Tymczasem kilka dni temu prezydent Donald Trump twierdził, że Waszyngton nie ma dowodów na to, że Nawalny został otruty. Przyznał jednak, że nie ma też żadnych powodów, aby wątpić w ustalenia niemieckiego rządu, że doszło do otrucia za pomocą substancji paraliżującej nerwy i mięśnie.
Czytaj także: Aleksiej Nawalny. Lekarze o przełomie
Nawalny został otruty 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Na pokładzie samolotu lecącego do Moskwy zaczął się dusić i stracił przytomność. Samolot awaryjnie lądował w Omsku, gdzie polityk został przyjęty do szpitala. Rosyjscy lekarze przekonywali, że nie znaleźli w organizmie Nawalnego żadnych śladów niepokojącej substancji.
Dwa dni później, na prośbę rodziny rosyjski opozycjonista został przetransportowany do kliniki Charite w Berlinie, gdzie został poddany szczegółowym badaniom. Okazało się, że Nawalny został otruty środkiem bojowym o nazwie nowiczok. 7 września Aleksiej Nawalny został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.