Kilka dni temu informowaliśmy o oblężeniu szlaków do Doliny Chochołowskiej. Turyści nie dość, że sporo zapłacili za parking, to musieli odstać swoje w kolejce. Ta już w godzinach porannych sięgała aż 150 metrów. W weekend krokusy zostały przysypane przez śnieg, a część z nich może się już nie podnieść. Mimo to z pewnością nie zabraknie tych, którzy zechcą zobaczyć na własne oczy, co pozostało z pól fioletowych kwiatów.
Ci, którzy chcieli zobaczyć piękne o tej porze roku krokusy, mogli sprytnie ominąć kolejki i zaoszczędzić na opłacie za miejsce parkingowe (ceny wahają się od 20 do 30 zł bez względu, czy postój trwa godzinę, czy cały dzień). Aby kontemplować kwiaty swobodnie i bez presji, wystarczyło wyjechać poza Zakopane i Kościelisko.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krokusy rozkwitły bowiem nie tylko w popularnych dolinach, ale także przy drodze w miejscowościach Witów i Dzianisz oddalonych od serca Tatr raptem 13 km. Można je tam zobaczyć na wielu łąkach.
Na grupach w mediach społecznościowych sympatycy informują, że wprawdzie nie są tak rozłożyste, jednak nadal stanowią sporą atrakcję.
Krokusy w Tatrach. "Koza zjadała jeden po drugim"
Turyści napotkali krokusy m.in. przy przystanku we wspomnianym Dzianiszu, a nawet obok bacówki z górskimi specjałami w drodze do Witowa. Najczęściej pojawiają się w miejscach, które nie są otoczone drzewami.
Było ich sporo, ale krążyła po łące koza i zjadała jeden po drugim. To chyba ich przysmak. Co na to obrońcy przyrody? — przekazała czytelniczka o2, która udokumentowała tę zabawną sytuację.
W tym roku krokusy w Dolinie Chochołowskiej i okolicach pojawiły się zaskakująco wcześnie, co miało związek z szybkim topnieniem śniegów. Amatorzy widoku spektakularnych "dywanów" z tych kwiatów muszą zatem się spieszyć — mogą zniknąć nie w maju (jak zazwyczaj), a już w drugiej połowie kwietnia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.