Nadal przybywa oskarżeń wobec Chin. Jak donosi Reuters, krajowi coraz częściej zarzuca się kwestię łamania praw człowieka w Xinjiangu. Zachodni prawodawcy uważają nawet, że w państwie tym dochodzi do ludobójstwa. Pekin stara się odrzucić te oskarżenia, prowadząc agresywną kampanię skupioną na ujgurskich kobietach.
Kampania Chin budzi na świecie wielkie kontrowersje. Państwowi urzędnicy ujawnili dane osobowe ujgurskich kobiet, a także ich prywatne informacje medyczne. Ponadto niektóre z nich oskarżono również o romanse. Sprawie poświęcono nawet wielogodzinne spotkania informacyjne z materiałami przedstawiającymi mieszkańców Xinjiangu.
Aby zganić niektóre obrzydliwe działania mediów, podjęliśmy szereg działań - powiedział Xu Guixiang, zastępca szefa działu reklamy w Xinjiangu.
Sprawę bardzo dokładnie przeanalizował Reuters. Recenzja objęła dziesiątki godzin prezentacji z ostatnich miesięcy, setki stron literatury oraz wywiady z ekspertami. Ich zdaniem prowadzona przez Chiny skrupulatna kampania jest wyrazem obaw rządzących, które dotyczą potencjalnej utraty kontroli nad sytuacją. Obserwatorzy podkreślają, iż fakt, że w obozach jest tak wiele nieagresywnych kobiet, pokazuje tylko, że nie mają one nic wspólnego z terroryzmem.
Jednym z powodów, dla których Partia Komunistyczna jest tak zaniepokojona tymi zeznaniami kobiet, jest to, że podważa to ich początkową przesłankę dotyczącą tego, co tam robią - zauważył James Millward, profesor historii Chin na Uniwersytecie Georgetown.
Chiny walczą z Ujgurami
Chiny przetrzymują około milion ludzi w obozach w Xinjiangu. Działania te tamtejszy rząd centralny nazywa przeciwdziałaniem terroryzmowi. Większość uwięzionych osób to właśnie Ujgurzy. Według aktywistów i zachodnich polityków dochodzi tam do tortur, przymusowej pracy, czy sterylizacji. Amerykańskie porozumienie ponadpartyjne nazwało działania te ludobójstwem Ujgórów. Stanowisko przyjęły parlamenty Holandii i Kanady. Kraj stoi w obliczu gigantycznych sankcji. Pekin odrzucił wezwania do przeprowadzenia niezależnego śledztwa ONZ w tej sprawie.