Mały Krystianek zmarł, a jego rodzice i dziadkowie trafili do szpitala z niepokojącymi objawami silnego zatrucia.
Prawdopodobnie przyczyną śmierci dziecka był środek na gryzonie, który w piwnicy domu zamieszkiwanego przez całą rodzinę rozłożył dziadek by pozbyć się myszy. Potwierdzić mają to badania toksykologiczne.
Sekcja zwłok chłopca odbędzie się w tym tygodniu, ale ona raczej nie da kategorycznej odpowiedzi na pytanie o przyczynę śmierci dziecka. Dopiero zlecone badania toksykologiczne dadzą podstawę do wypowiedzenia się przez biegłych lekarzy z Zakładu Medycyny Sądowej, co do tego, co było faktyczną przyczyną zgonu. Sekcja raczej jedynie wykluczy inne możliwości. Nie spodziewam się, żeby biegli kategorycznie wypowiedzieli się bez tych badań - tłumaczył w rozmowie z tabloidem prok. Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennik dotarł też do nowych szczegółów z życia pechowej rodziny. Ich historia porusza do łez. Okazuje się, że środek na gryzonie w Internecie kupił dziadek chłopca. Rozłożył go w piwnicy by walczyć ze szkodnikami.
Tabletki niewiadomego pochodzenia okazały się zabójcze dla najmłodszego członka rodziny, dwuletniego Krystiana. Reszta rodziny po gruntownym wywietrzeniu i zabezpieczeniu mieszkania wróciła już do domu.
Dziennik "Fakt" dotarł do znajomych rodziny. W rozmowie z dziennikarzami zdradzili, że Krystianek trafił tu przed kilkoma miesiącami. Był wyczekanym synkiem adopcyjnym małżeństwa. Tragiczny wypadek przerwał ich szczęście.
Chłopczyk został adoptowany niedawno, kilka miesięcy temu – mówi rozmówca "Faktu". – Teraz stała się taka tragedia. Ten ból trudno im będzie znieść - podsumowują znajomi pary w rozmowie z tabloidem.