Minęło 38 lat od katastrofy w Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W okolicznych wsiach, pozbawionych bieżącej wody, a nierzadko także energii elektrycznej, przez kilka dekad żyli ludzie, którzy powrócili na te tereny po przymusowym wysiedleniu, skazując się tym samym na samotność i izolację. Niektórzy zamieszkali we własnych gospodarstwach, inni zajęli domy sąsiedzkie.
Większość samosiołów to starsi, schorowani ludzie. Na początku było ich 300, dzisiaj pozostało jedynie 30. Po śmierci gospodarzy, ich zwierzęta zostały bez opieki i musiały radzić sobie same, mimo niełatwych warunków pogodowych.
Czytaj także: Ślady koło Czarnobyla. Zdjęcia nie kłamią
Właśnie w taki sposób czarnobylska Strefa Zamknięta stała się domem dla stada zdziczałych krów. "Po śmierci ostatniej mieszkanki wsi w 2018 roku, stado żyje na wolności" - informuje grupa Napromieniowani.pl na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przez lata życia w trudnych warunkach, bez opieki weterynaryjnej czy regularnego dokarmiania, oraz w towarzystwie drapieżników, bydło to wykształciło cechy zbliżone do swoich dzikich przodków. Nic dziwnego, że często nazywane jest "dzikimi krowami" – choć naukowo nie jest to do końca poprawne, oddaje to ich niezwykłą historię i sposób życia - czytamy w poście Napromieniowani.pl.
Zdziczałe krowy w Czarnobylu
Obecnie stado liczy 12 osobników (o jednego więcej niż w ubiegłym roku), w tym dwa cielęta. Od sześciu lat pracownicy Rezerwatu Czarnobylskiego monitorują losy zdziczałych krów, choć te, jak czytamy, "nie posiadają oficjalnego statusu ochronnego".
Zwierzęta, które niegdyś egzystowały wśród ludzi, z czasem zaczęły się zachowywać się tak, jak tury. Są dobrze zaadoptowane do zimna i chronią swoje potomstwo.
Czytaj także: Zmutowane wilki w Czarnobylu. Zaskakujące wyniki badań
Napromieniowani.pl to nieformalna grupa osób, eksplorujących skażone i opuszczone miejsca. Jej założycielem jest Krystian Machnik z Ostrowa Wlkp., który nawet teraz, mimo trwającej wojny, dostarcza samosiołom niezbędne do przeżycia produkty (sklep obwoźny dociera tylko do jednej wsi).
"Pomagałem im w okresie pokoju, więc nie dopuszczam nawet takiej myśli, żeby opuścić ich podczas wojny" – wyznał w ubiegłym roku Machnik w rozmowie z PAP.