Krwawe sceny rozegrały się w jednym z mieszkań bloku przy ul. Krańcowej w Zabrzu. W nocy mieszkańców obudziły odgłosy awantury. Niestety głośna kłótnia w jednym z lokali na pierwszym piętrze nie była niczym nowym. Ale okazała się koszmarna w skutkach. Odgłosy sprawiły, że sąsiedzi chwycili za telefony i zadzwonili na policję.
Były straszne krzyki, trzaskały meble, nie wiem, przesuwane, przewracane może? Potem usłyszałem matkę tych braci. To były tak przerażające okrzyki, takie wołania o pomoc. Na szczęście policja zjawiała się już po kilku minutach - opowiada jeden z mieszkańców bloku, cytowany przez "Super Express".
Kilka minut za późno
Kiedy policjanci wtargnęli do mieszkania, ich oczom ukazał się makabryczny widok. Starszy z braci, Mateusz, leżał na podłodze cały poraniony, dookoła wszystko było w jego krwi. Obok stał młodszy brat, Klaudiusz, który był sprawcą krwawej jatki. W mieszkaniu były jeszcze przerażona matka mężczyzn oraz dziewczyna młodszego z nich. Wszyscy zostali zawiezieni na komisariat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poza Mateuszem, który natychmiast trafił na stół operacyjny. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować.
Mężczyzna zmarł. Miał kilkadziesiąt ran. Natomiast 21-latek usłyszał zarzut zabójstwa i na wniosek prokuratury został aresztowany na trzy miesiące - przekazał mł. asp. Sebastian Bijok, oficer prasowy zabrzańskiej policji.
Paradoksalnie starszy z braci był znany lokalnej policji i miał swoją kartotekę. Co jakiś czas trafiał do aresztu za różne przestępstwa, miał wszczynać awantury, kłócić się z matką i nadużywać alkoholu.
Doszło nawet do tego, że matka wyrzuciła go z mieszkania. Przez miesiąc koczował na klatce schodowej. Potem zlitował się nad nim jeden sąsiad, u którego przebywał przez jakiś rok - relacjonują mieszkańcy bloku, cytowani przez "Super Express".
Tymczasem Klaudiusz cieszył się co prawda opinią dziwaka, ale niegroźnego. Był cichy i zamknięty w sobie. Do tej pory nie miał żadnych konfliktów z prawem. Teraz grozi mu dożywocie.