Łukasz Żak przepadł zaraz po tragicznym wypadku. Tymczasem reporter "Faktu" udał się do bloku, w którym mieszkał, aby przeprowadzić kilka rozmów z jego sąsiadami.
Ten budynek niczym się nie wyróżnia. To zwykła, szara konstrukcja, jakich w Warszawie jest wiele. Dookoła panuje cisza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A co sąsiedzi mówią na temat Żaka? Ich relacje budzą przerażenie.
Proszę pana. To, co się tu działo przechodzi ludzkie pojęcie. Jak teraz sobie o tym pomyślę, to mam ciarki na całym ciele. Przychodzili tu do niego dziwni ludzie. To było szemrane towarzystwo. W mieszkaniu non stop było głośno. Na klatce było naprawdę nieprzyjemnie. Strach było wyjść z mieszkania - przekazali w rozmowie z "Faktem".
Inni wspomnieli o nocnych imprezach oraz hałasach, a także niepokojących incydentach w mieszkaniu Żaka.
Odbywały się tam takie imprezy, że nie dało się chwilami tego wytrzymać. Krzyki, kłótnie, awantury. Policja była tu na porządku dziennym - powiedziała jedna z sąsiadek.
Sąsiedzi o Łukaszu Żaku: On był dziwny
Pojawiły się informacje, że niektórzy - z uwagi na Łukasza Żaka - zmieniali miejsce zamieszkania. Nie byli w stanie bowiem wytrzymać ciągłych niedogodności.
On był dziwny. Chwilami taki trochę jak nieobliczalny (...) Wszyscy wiedzieli, że lepiej nie wdawać się z nim w żadne rozmowy, bo mogło to się źle skończyć - przekazał "Faktowi" jeden z sąsiadów poszukiwanego mężczyzny.
Łukasz Żak, 26-letni mężczyzna, jest intensywnie poszukiwany przez polską policję. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wystawiła list gończy za Żakiem po tragicznym wypadku, do którego doszło na Trasie Łazienkowskiej. W wyniku tego zdarzenia zginął ojciec dwójki dzieci, a matka z dwójką dzieci oraz dziewczyna Żaka, Paulina, zostały ciężko ranne.
Do wypadku doszło, gdy pędzący z dużą prędkością samochód prawdopodobnie kierowany przez Żaka uderzył w forda, w którym podróżowała wspomniana rodzina. Śledczy podejrzewają, że Łukasz Żak kierował pojazdem mimo obowiązującego go zakazu prowadzenia. Jego ucieczka z miejsca zdarzenia była wspierana przez współpasażerów, którzy później również próbowali utrudniać postępowanie organów ścigania.