Flagowy przewoźnik Air India przyznał, że linie zmagają się z "wieloma zagrożeniami w ostatnich dniach". Jak dodaje portal CNN, samoloty musiały podejmować nadzwyczajne środki ostrożności, w tym awaryjne lądowania i przekierowania rejsów.
We wtorek pasażerski samolot Air India lecący z New Delhi do Chicago lądował awaryjnie w Iqaluit na Arktyce, najdalej wysuniętym na północ mieście Kanady. Jak podają lokalne służby, 211 pasażerów i członków załogi przetransportowano na teren lotniska, gdzie przeprowadzono kontrole.
Linia Air India, tłumacząc sytuację, wyjaśniła że lot był "przedmiotem zagrożenia bezpieczeństwa opublikowanego w internecie" i przekierowano go "z powodów bezpieczeństwa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tego samego dnia Singapur postawił w stan gotowości działający w regionie system obrony powietrznej. Dwa myśliwce F-15 eskortowały maszynę Air India Express w związku z groźbą umieszczenia ładunku wybuchowego na pokładzie. Samolot lecący z Maduraj w południowych Indiach do Singapuru, otrzymał ostrzeżenie o bombie poprzez e-mail. Po lądowaniu na lotnisku Changi w Singapurze, sprawą zajęła się miejscowa policja.
Od poniedziałku indyjskie linie lotnicze mierzą się z falą fałszywych alarmów bombowych, które prowadzą do opóźnień i przekierowań lotów. Wśród zagrożonych rejsów znalazły się loty krajowe oraz międzynarodowe, obsługiwane przez tanie linie oraz przewoźników flagowych.
Czytaj więcej: Szokujące sceny na placu zabaw. Rozpoznajesz tę kobietę?
W każdym z tych przypadków, po przeprowadzonych kontrolach, nie znaleziono materiałów wybuchowych. Chociaż nie jest jeszcze jasne, czy zagrożenia te są ze sobą powiązane.
Awaryjne lądowanie samolotu Air India w Kanadzie miało miejsce w momencie eskalacji napięć między obydwoma krajami. W poniedziałek Kanada wydaliła sześciu indyjskich dyplomatów, w tym wysokiego komisarza - informuje CNN.
Indie wciąż pamiętają o katastrofie samolotu z 1985 roku. Wówczas zginęło 329 osób, z tym 250 Kanadyjczyków, przez bombę podłożoną w samolocie.