W połowie listopada 2022 roku zrobiło się bardzo głośno o Przewodowie. To efekt eksplozji w tej małej miejscowości na Lubelszczyźnie. Podawano, że był to prawdopodobnie pocisk obrony powietrznej Ukrainy. W eksplozji zginęły dwie osoby.
Raczej unikamy rozmów o tym, co wydarzyło się w listopadzie - mówi proboszcz parafii św. Brata Alberta w Przewodowie, ksiądz Bogdan Ważny. - Wydarzyła się tragedia, ale jak długo można do niej wracać? - pyta w rozmowie z TOK FM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie ukrywa również, że wśród mieszkańców są obawy. - Wiemy, że mieszkamy blisko Ukrainy. Nikt nam nie zagwarantuje, że następna rakieta nie spadnie akurat na Przewodów, ale jakoś trzeba dalej żyć - dodaje duchowny.
Mieszka w okolicach Przewodowa. "Nie ukrywam, że jest strach"
Pani Anna mieszka nieopodal Przewodowa. W rozmowie z TOK FM wyznaje, że strach jej nie opuszcza.
Nie ukrywam, że jest strach. Bo wiadomo, co się może jeszcze wydarzyć? Jesteśmy tak blisko granicy. Czasami, jak słychać jakiś odgłos, to człowiek od razu zerka w niebo. Na początku dzieci też o to często pytały, ale teraz już nie - podkreśla.
Czytaj także: Pielęgniarka obnaża rzeczywistość: politycy raczą się stekami, a pacjenci szpitali jedzą suchy chleb
Na łamach "Gazety Wyborczej" na początku lutego mieszkańcy Przewodowa mówili, że po czasie tak naprawdę zostali pozostawieni sami sobie.
W pierwszej wersji było tak, że państwo nie zostawi nas bez niczego i na pewno nam pomoże. Ale czekaliśmy, tygodnie mijały, a nikt się nami nie interesował. W końcu pojechaliśmy do naszego wójta, a on powiedział, że to nie jest jego rola, bo on na naprawianie szkód [po wybuchu] nie ma pieniędzy. A poza tym, jego zdaniem, to wszystko powinno być przyznane odgórnie od państwa - mówiła pani Elżbieta.