Marcin Lewicki
Marcin Lewicki| 

Strach Polaków w Albanii. Musieli chować się w krzakach

24

Chwile grozy polskich turystów w Albanii. Uczestnicy wycieczki fakultatywnej po znanym jeziorze Koman musieli chować się w krzakach przed kontrolą policyjną. Okazało się, że łódki Albańczyków nie spełniały standardów bezpieczeństwa.

Strach Polaków w Albanii. Musieli chować się w krzakach
Strach Polaków w Albanii. Musieli chować się w krzakach (Adobe Stock)

Niebezpieczną sytuację opisuje "Fakt". Podczas upragnionych wakacji w Albanii doszło do poważnego incydentu. Czytelnik "Faktu" udał się na fakultatywny rejs po słynnym jeziorze Koman.

To jedna z najczęściej wybieranych atrakcji turystycznych w całej Albanii. Organizatorem wycieczki był polski rezydent, współpracujący z biurem podróży "Itaka". Wycieczka odbyła się 25 lipca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Albania na wakacje 2021. Taniej niż nad polskim morzem

Mężczyzna podkreśla, że nic nie zwiastowało nerwów podczas wyprawy. Po turystów przyjechał autokar, który zabrał ich do portu, z którego wypłynęli. Sternicy podzielili pasażerów między kilka łódek.

Wtedy pojawiły się pierwsze problemy. Na wyposażeniu łódek nie było kapoków, które mogłyby ubrać dzieci.

Po pierwsze, nie było kapoków dostosowanych do rozmiarów dziecięcych, po drugie nawet tych dla dorosłych nikt nie kazał wkładać. Dopłynęliśmy na miejsce, był czas wolny - relacjonuje turysta w rozmowie z "Faktem".

Mężczyzna dodaje, że na lądzie grupa miała czas wolny. Wtedy przyszedł czas powrotu. Ten okazał się dramatyczny dla uczestników wycieczki.

Turyści siedzieli w krzakach. Sternicy nie mieli uprawnień

W pewnym momencie łódka, w której siedział polski turysta, wpłynęła w krzaki. Oficjalnie dlatego, że mały chłopiec płynący z grupą musiał się załatwić. Gdy dziecko wróciło na pokład, łódka nie odpłynęła. Oficjalnie dlatego, że "w porcie miał być korek".

Czytelnik "Faktu" czuł się zaniepokojony tą informacją, bo inne łódki płynęły normalnie. Łącznie turyści ukrywali się w krzakach przez 40 minut. W pewnym momencie turystom nakazano ubrać kapoki. Łódka dopłynęła do portu.

Gdy mężczyzna zażądał wyjaśnień, usłyszał, że "policja prowadziła kontrole na jeziorze", badając m.in. certyfikaty i uprawnienia sterników. Sternicy z łódki turysty nie mieli odpowiednich dokumentów.

Poszkodowany turysta chciał zawiadomić policję, ale recepcja hotelu i rezydent utrudnili mu zgłoszenie sprawy. Gdy w Polsce mężczyzna chciał odzyskać pieniądze za wycieczkę, biuro przekierowało go do albańskiego organizatora, nie poczuwając się do winy.

Redakcja "Faktu" próbowała skontaktować się z przedstawicielami Itaki. Dziennikarze nie uzyskali jednak żadnego komentarza od biura podróży.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić