Sprawę nagłośniono w programie "Wydarzenia" w Polsat News. Mieszkańcy Czeluścina w woj. wielkopolskim twierdzą, że szczury w okolicy pojawiły się miesiąc temu. - Jak jest szarówka wieczór, to strach wyjść. Ja już nie wychodzę wyrzucić śmieci, jak jest ciemno - mówi w programie Elżbieta Nawrocka, mieszkanka Czeluścina.
Czytaj także: Przepowiednia z 1969 roku. Oto co mówił Joseph Ratzinger
Mieszkańcy okolicy narzekają na gryzonie, które "chodzą przy blokach, wchodzą pod samochody, a nawet pod maskę". Od kilku dni szczury pojawiły się także w Jarząbkowie.
Czytaj także: Przerażające. Ma 9 lat. Zdjęcia z Rosji
Strach. Ciarki mi przeszły jak mi sąsiad powiedział, że szczury tu były - mówi w programie jeden z mieszkańców miejscowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gryzonie stały się już plagą na terenach rolniczych, a większość gospodarstw w tym regionie zajmuje się produkcją żywności.
Wszyscy się boimy, bo to niesie za sobą ryzyko rozprzestrzeniania się chorób i jakiejś epidemii - mówi wprost Renata Tomczak, mieszkanka Jarząbkowa w programie "Wydarzenia".
Mieszkańcy kontra właściciel fermy norek
Zdaniem mieszkańców plaga gryzoni związana jest z pobliską fermą norek. Hodowla mieści się w pobliskim Kawęczynie. - Faktycznie, można tam zaobserwować tysiące szczurów, pojawiają się szczególnie w godzinach wieczornych i migrują po okolicznych miejscowościach - mówi Krystian Rynarzewski, sołtys wsi Jarząbkowo.
Właściciel fermy odpiera zarzuty. Podkreśla, że prowadzona przez niego hodowla jest regularnie kontrolowana przez służby weterynaryjne.
Zwierzęta są tak wydelikacone, jak laboratoryjne. Jak się nie będzie o nie dbało, to po roku bankructwo po prostu - podkreśla Rajmund Gąsiorek, właściciel gospodarstwa.
Jak mieszkańcy wsi starają się zwalczyć plagę szczurów? Rozkładają trutki na gryzonie rozdawane przez samorządy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.