Do koszmarnego wypadku doszło w Nong Bua Lamphu w regionie Isan w Tajlandii. Przez kilka dni 39-letni Praditsin Chuipad kosił trawę na terenie parku leśnego. W środę, 28 czerwca, miał zakończyć pracę. Tego dnia został znaleziony martwy.
Mężczyzna miał zakrwawione spodnie i ogromną ranę w okolicy krocza. W pobliżu znaleziono podkaszarkę i złamane ostrze, również pokryte krwią.
Ekipa ratunkowa zdjęła spodnie Praditsina, aby ustalić przyczynę jego śmierci. Okazało się, że genitalia mężczyzny zostały przecięte, a w lewej pachwinie odkryto głęboką ranę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prowadząc czynności w miejscu, w którym doszło do koszmarnego wypadku, służby znalazły w pobliżu ciała dwa ostrza: jedno przeznaczone do konwencjonalnego koszenia trawy, a drugie... używane zwykle podczas obróbki metalu.
Nie słuchał ostrzeżeń
72-letni Waen Visetsakda, który zatrudnił 39-latka, przyznał, że mężczyzna prawdopodobnie chciał przyspieszyć prace, żeby uporać się z koszeniem trawy w terminie i wywiązać się z umowy.
W związku z tym użył narzędzia, które — jak przekazała policja — zostało zaprojektowane do cięcia metalu, a nie trawy i w ogóle nie powinno zostać użyte w takim celu.
W rozmowie z lokalnymi mediami wuj ofiary wspomniał, że jego siostrzeniec od najmłodszych lat pracował jako ogrodnik i często zarabiał na życie, kosząc trawniki.
W przeszłości mężczyzna sięgał już po narzędzia, które wykorzystywał niezgodnie z przeznaczeniem. Ponoć wielokrotne ostrzegano go przed używaniem narzędzi służących do obróbki metalu, ale niestety zdecydował się zignorować te ostrzeżenia.