Rafał jechał Trasą Łazienkowską razem z żoną i dziećmi w niedzielę (15 września). Mężczyzna siedział z pociechami na tylnym siedzeniu. Ewelina prowadziła auto. W pewnym momencie w tył ich forda uderzył rozpędzony volkswagen. Mężczyzny nie udało się uratować, jego bliscy trafili do szpitala.
Policja zatrzymała trzy z pięciu osób z volkswagena. Jedna z pasażerek to kobieta, leży nieprzytomna w szpitalu. Trzech jej towarzyszy, którzy uciekli z miejsca zdarzenia, zostali zatrzymani przez policję. Wszyscy byli pijani. Nikt nie przyznał się do prowadzenia pojazdu. Wiele wskazuje na to, że za kółkiem siedział czwarty mężczyzna, który nadal jest poszukiwany przez mundurowych. Prokuratura ujawniła, że chodzi o Łukasza Żaka. Wydano za nim list gończy. Ujawniono już wizerunek podejrzanego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rafał osierocił dwójkę dzieci - 4-letniego synka i 8-letnią córeczkę. W sieci trwa zbiórka na rzecz rodziny. Zorganizował ją pan Jarosław, sąsiad i przyjaciel tragicznie zmarłego 37-latka.
Jesteśmy z rodziną Rafała sąsiadami, chodzimy do jednej parafii. Nasze rodziny były bardzo blisko. Mieszkamy drzwi w drzwi, w jednej klatce. Nasze dzieci bawią się razem, spędzamy wspólne wieczory. Oprócz tego, że jesteśmy sąsiadami, jesteśmy przyjaciółmi - mówi mężczyzna w rozmowie z o2.pl.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. "Dla mnie to morderca"
Pan Jarosław wspomina Rafała w samych superlatywach. - Dobry człowiek, kochał swoją żonę, swoje dzieci, był niesamowicie za nimi. Życzliwy dla sąsiadów, nigdy nie odmówił pomocy - mówi o tragicznie zmarłym nasz rozmówca. Pasją Rafała była piłka nożna. Kibicował Legii Warszawa. Zabierał dzieci na mecze na Łazienkowskiej. Angażował się w życie kibicowskie. Pan Jarosław powiedział nam, jak dowiedział się o śmierci przyjaciela. Najpierw zobaczył nagranie, które obiegło sieć.
Ja ten film widziałem trzy godziny przed tym, jak dowiedziałem się, że dotyczy naszych przyjaciół. Pomyślałem wtedy: "znowu jacyś mordercy na drodze". Tego inaczej się nie da nazwać. Ktoś, kto wsiada w takim stanie i jedzie z taką prędkością, musi się liczyć z tym, że kogoś zabije. Dla mnie to nie jest kierowca, to morderca - mówi nam pan Jarosław.
Jakiś czas potem dowiedział się, że w wypadku uczestniczyli jego sąsiedzi: Rafał, Ewelina oraz dwoje ich dzieci.
To był szok, niedowierzanie, niezgoda na sytuację, w której dotknęło to dobrych ludzi. Zupełnie przez nich niezawiniona. Ktoś skrócił życie Rafała i zmienił życie jego rodziny - dodał.
Zbiórka dla rodziny po wypadku na Trasie Łazienkowskiej
Jestem tym zbudowany i wzruszony. Szczerze nie spodziewaliśmy się takich kwot, gdy zakładaliśmy tę zbiórkę. Będzie ona trwała nadal. Na jakiej kwocie się zatrzyma, taką kwot otrzyma rodzina - mówi pan Jarosław.
To on założył zbiórkę na portalu pomagam.pl, gdzie każdy może wspomóc rodzinę tragicznie zmarłego Rafała. Zebrana kwota zbliża się do 300 tys. złotych. To poruszające, że nawet w momencie prowadzenia zbiórek pieniędzy dla powodzian, którzy cierpią na południu Polski, udało się zebrać znaczące środki także dla rodziny z Warszawy. Pieniądze będą potrzebne na leczenie i rehabilitację oraz zabezpieczenie przyszłości pociech Rafała. W organizowanie pomocy dla bliskich zmarłego 37-latka zaangażowali się sąsiedzi, parafianie, przedstawiciele szkoły i przedszkola, kibice Legii. Zbiórka zeszła się wielotorowo.
Mamy nadzieję, że choć w taki sposób uda się ich wesprzeć. Przed nimi długa droga - przyznaje przyjaciel rodziny.
Zbiórka powstała w porozumieniu z bliskimi Rafał i Eweliny. Pan Jarosław dziękuje w ich imieniu wszystkim osobom, które wsparły rodzinę pogrążoną w żałobie. Każdy, kto chce wspomóc finansowo zbiórkę dla rodziny Rafała, może to zrobić w tym miejscu.
Rafał Strzelec, dziennikarz o2.pl