Autorką słynnej grafiki, która stała się logotypem Strajku Kobiet jest Ola Jasionowska. Znak został przekazany Ogólnopolskiemu Strajkowi Kobiet do użytku za zgodą autorki, ale nie do celów komercyjnych, a do celów społecznych.
Wiele osób pojawiło się na protestach w maseczce z błyskawicą. Popyt na takie maseczki okazał się naprawdę duży, a ci bardziej sprytni postanowili skorzystać z okazji. Jak się okazuje - nielegalnie.
Czytaj także: Coraz gorzej w USA. Jest reakcja Joe Bidena
Będziemy działać, by firmy, które próbują bezprawnie zarabiać na pracy Oli Jasionowskiej odpowiednie środki przekazały na organizacje obywatelskie czy organizacje wspierające walkę o prawa kobiet. Ola i my nie życzymy sobie z tego tytułu przychodów - powiedziała Marta Lempart na jednej z konferencji prasowych.
Jednak nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. W centrum Warszawy można znaleźć ulicznych sprzedawców proponujących maseczki z logotypem Strajku Kobiet. Sprzedawcy tłumaczą jednak, że nadruk nie ma nic wspólnego z ruchem, a jest to po prostu wzór na maseczce.
Gadżety są dostępne również w internecie. Organizatorki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zapowiedziały, że będą walczyć z tymi, którzy próbują na ruchu zarobić. Marta Lempart poinformowała też, że niektórzy producenci zaproponowali przekazanie części dochodu z produktów na rzecz organizacji.
Jeśli to jest rzeczywiście działanie społeczne, to rozmawiamy o całości środków, które mogą zostać przekazane albo dobrowolnie, albo po trwającej długo batalii sądowej - powiedziała Marta Lempart.
Czytaj także: Korea Północna. Mieszkańcy wściekli na Kim Dzong Una
Coraz więcej osób zaczyna brać sprawę na poważnie. Na Facebooku od kilku dni można zaobserwować, że osoby pytające o to, gdzie można zakupić maseczkę z błyskawicą są od razu upominane o tym, że takie aukcje są nielegalne. Moderatorzy grup sukcesywnie usuwają posty reklamujące takie produkty lub posty z pytaniami o ich dostępność.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.