Do białostockiej komendy zgłosił się mężczyzna. Opowiedział funkcjonariuszom, że kierowca szkolnego autobusu bardzo dziwnie się zachowuje. Z jego relacji wynikało, że niemal codziennie autobus zatrzymuje się w polu na drodze w gminie Tykocin przy pryzmie obornika.
Kierowca wyjmował lalkę, którą wkładał do luku bagażowego, po czym wsiadał za kierownicę i dalej ruszał. Zachowanie mężczyzny nie zawsze było takie samo, czasem elementy rozkawałkowanej zabawki układał na poduszce - poinformowali funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Całą sytuację obserwowały przerażone dzieci. O wszystkim opowiedziały swoim rodzicom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Kłótnia w szkole. Poszło o religię i kawałek wieprzowiny
Horror trwał od tygodni
Rodzice przekazali policjantom, że ich dzieci obawiają się, że mogą zostać skrzywdzone. Szczególnie, że takie zachowanie kierowcy trwało już od kilku tygodni.
Znajoma zgłaszającego opowiedziała mu, że na pryzmie obornika, przy której zatrzymywał się autobus, znalazła lalkę z wbitym w głowę nożem i dużą plamą na korpusie przypominającą krew - oznajmili białostoccy mundurowi.
Policja natychmiast po zgłoszeniu, wszczęła dochodzenie w sprawie. Ponadto rozpoczęto gromadzenie materiału.
Czytaj także: Znalazł portfel z pieniędzmi. Oto co zrobił
Kierowca usłyszał już zarzuty
Policjanci zatrzymali mężczyznę tuż przed tym, jak kolejny raz miał wsiąść do autobusu szkolnego. Okazał się nim 44-letni białostoczanin.
Przeszukano również autobus. W luku bagażowym mundurowi znaleźli poduszkę, a także głowę i rękę lalki. Ustalono, że lalka znaleziona w pryzmie obornika z nożem w głowie została położona tam przez zatrzymanego mężczyznę. Nie miała oka i celowo została ubrudzona substancją przypominającą krew.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Usłyszał zarzut gróźb karalnych. 44-latkowi grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.