Po wtorkowej fali doniesień o obniżkach pensji nauczycieli, policjantów i wojskowych, w środę napisały do nas kolejne grupy zawodowe. Należą do nich m.in. strażacy. Spłynęło od nich kilkadziesiąt maili. Niektóre chwytają za gardło. Większość nie jest pochlebna dla założeń nowego sposobu naliczania emerytur.
Polski Ład ograbił mnie z emerytury, na którą pracowałem tyle lat i długo liczyłem, czy już mogę odejść z formacji, jaką jest Straż Pożarna. Okradli mnie z wypracowanych 35 lat i straciłem 255 zł - pisze pan Jerzy.
Inny strażak, z Podlasia, na zmianach podatkowych stracił naprawdę duże pieniądze: ponad 1600 zł.
Moja emerytura jest miesięcznie mniejsza bezpośrednio o 738 zł i dodatkowo nie mogę odliczyć sobie w rozliczeniu rocznym 7,75 proc. (od mojej emerytury) składki na fundusz zdrowia, którą do tej pory mogłem sobie odliczyć. Składka ta wynosi co miesiąc 892 zł. W sumie: 892 + 738 zl = 1630 zł - opisał pan Jarosław.
200 zł stracił strażak z Siedlec, w służbie czynnej. Pisze, że obniżka, która go dotknęła, odbiera chęci do pracy.
Pracuje w Państwowej Straży Pożarnej 11 lat, narażam życie, zdrowie, by pomagać ludziom. Wyplata? W grudniu 3600 zł. W styczniu, w Polskim Ładzie, 3400 zł. Wszystko idzie w sklepach w górę, a pensje w dół - pisze nasz czytelnik.
Krzysztof (imię rozmówcy zmienione), emeryt strażacki z Dolnego Śląska także otrzymał mniejszą emeryturę. Ze służby odszedł cztery lata temu, dziś nadal pracuje zawodowo. Mniejsze otrzymał również świadczenie w aktualnym miejscu pracy.
Przepracowałem 30 lat, ciągle w linii, ciągle pomagając ludziom. W styczniu otrzymałem emeryturę pomniejszoną o 147 zł. Ponieważ nadal pracuję zawodowo, na etacie, to po doliczeniu podatku zdrowotnego otrzymam pensję mniejszą o ok. 400 zł! Łącznie straciłem ponad pół tysiąca zł. Najniższa kwota, jaką stracili moi koledzy, to 120 zł, najwyższa - 220 zł. A mówimy tylko o emeryturach - mówi o2.pl.
Szczególnie wstrząsający jest mail od pana Sławomira. Wysoki rangą oficer (w wojsku nosiłby stopień pułkownika) pisze, że w służbie został inwalidą. Za to otrzymał odznaczenie państwowe i specjalny dodatek finansowy. Nowe przepisy dotknęły jego i jego rodzinę.
W samej Straży Pożarnej przepracowałem 31 lat, a ogółem 36 lat. Ratując czyjeś zdrowie i życie, narażałem swoje. Moja żona i dzieci ciągle się bały, czy ojciec wróci z pracy cały i zdrowy. Jeszcze żyję, chociaż zostałem inwalidą w służbie dla ojczyzny. Dostałem za to order i emeryturę z dodatkiem za inwalidztwo. Jest to jedyne źródło utrzymania dla mnie i mojej żony. Dzięki panu Kaczyńskiemu i jego partii, których zawsze do tej pory popieraliśmy w wyborach, nasz dochód netto zmniejszył się o 243 złote miesięcznie ze względu na Polski Ład. To dokładnie tyle, ile wynosi mój dodatek za inwalidztwo. Ironią jest to, że aby ludziom biednym, których majątek ratowałem, będąc strażakiem, żyło się dziś lepiej, to ja musiałem zostać inwalidą - pisze strażak.
W podobnej sytuacji jest także były szef Państwowej Straży Pożarnej, generał brygadier Wiesław Leśniakiewicz. Generał opisuje w rozmowie z o2.pl, że jest w kontakcie z kolegami, w służbie i już poza. Wszyscy skarżą się na zmniejszone pobory lub emerytury.
Kwoty wahają się od 200 do 400 zł. Ale rekordziści, ci, którzy odchodzili z wysokich stanowisk, będą na zasadach Nowego Ładu stratni nawet na kwoty dwukrotnie wyższe. Irytuje to generała, który mówi wprost, że to szukanie pieniędzy kosztem emerytów.
Jeden z kolegów mówił mi, że na przełomie grudnia i stycznia stracił 800 zł. To jest podziękowanie za lata naszej służby, pozostawania w dyspozycji po 24 godziny na dobę? Za naszą aktywność? Strażacy emeryci to nie są krezusi. Wielu z emerytów jest ciężko schorowanych, wydając znaczne środki na leczenie, rehabilitację, leki, teraz odbiera się im pieniądze. To nieludzkie zachowanie. To są nasze prawa nabyte! Rozumiem, że trzeba szukać środków i oszczędności, ale nie kosztem emerytów i rencistów! - mówi o2.pl gen. Leśniakiewicz.
Leśniakiewicz przypomina, że służba w straży jest szczególnie trudna i w związku z tym ludziom należą się dobre, godziwe pensje. A przecież ci strażacy w większości już utracili na poborach, które dotarły do nich w styczniu. Leśniakiewicz przewiduje, że związki zawodowe w straży też w końcu podniosą głowę. W jego ocenie około połowy strażaków wchodzi w drugi próg podatkowy.
Nie wiem, co miał na myśli minister Wąsik, mówiąc, że pensje funkcjonariuszy zostaną wyrównane. W jaki sposób? To ma aktywizować strażaków do dłuższej pracy? Jeśli podwyżka płac ma być wyrównaniem poborów, to co to za podwyżka - kończy były szef PSP.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.