Po raz kolejny szaleje kryzys migracyjny wywołany przez białoruskie służby. Na polsko-białoruskiej granicy dochodzi do mrożących krew w żyłach scen. W maju jeden z żołnierzy patrolujących obszar przygraniczny został raniony nożem. W czwartek (6 czerwca) Dowództwo Generalne RSZ przekazało, że żołnierz zmarł.
Z kolei Onet ujawnił, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała dwóch innych wojskowych, którzy mieli oddać strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów. Dziennikarze portalu wskazują, że "wojskowa prokuratura oskarżyła ich o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób". Żołnierze bronią się, że używali broni w samoobronie.
Sytuacja ta wpływa na morale funkcjonariuszy, którzy pracują na granicy Polski i Białorusi. Rozmawiający z nami strażnicy graniczni przyznają, że "atmosfera jest bardzo nerwowa" a "zagrożenie zdrowia i życia jest realne".
Czytaj także: Szturm na granicę. "Dyktator rozumie język siły"
Atmosfera jest nerwowa, morale? Wiadomo. Niskie. Trudno się tak pracuje, jak zawsze gdzieś jest zagrożenie zdrowia, a nawet życia. Migranci rozrabiają, niekiedy wręcz szaleją. Pewnie, na granicy też są spokojni ludzie, matki, dzieci, starcy, ale oni stoją z tyłu. My im naprawdę pomagamy. Trudno jednak pomagać ludziom, którzy atakują Cię nożem, na pierwszej linii - mówi nam jeden ze strażników, który uczestniczy w patrolowaniu granicy polsko-białoruskiej.
Strażnicy proszą przełożonych o wsparcie
Nasz rozmówca wskazuje, że ostatnie zdarzenia "budzą wątpliwości funkcjonariuszy Straży Granicznej". Podkreśla, że szczególne kontrowersje i obawy związane są z użyciem broni. W jego opinii "kwestia ta jest źle rozwiązana i może prowadzić do dwuznacznych sytuacji".
Nie wiemy, jak postępować, w teorii możemy używać broni. Co więcej, my powinniśmy używać broni w przypadkach agresji, przy nielegalnym przekroczeniu granicy. To tyle teorii, bo wyciągniesz broń, strzelisz i zaraz zrobią z ciebie kozła ofiarnego. Mamy blokadę psychiczną - tłumaczy strażnik w rozmowie z o2.pl.
Strażnicy graniczni, z którymi rozmawialiśmy, mają pomysł na rozwiązanie tej sytuacji. Uważają, że funkcjonariusze powinni dostać broń, która z jednej strony odstraszy agresywnych migrantów, a z drugiej — nie zrobi im realnej krzywdy.
Dobrze by było, jakbyśmy dostali chociaż kule gumowe i pozwolenie na ich używanie. Nam naprawdę nie sprawia przyjemności używanie ich wobec ludzi - mówi nasz rozmówca.
Dodajmy, że Straż Graniczna informuje, że "od początku tego roku w atakach na polskie patrole ochraniające granicę polsko-białoruską zostało rannych w sumie ośmiu funkcjonariuszy Straży Granicznej". Ostatni poważny atak miał miejsce 3 czerwca. Strażnik graniczny został "raniony konarem drzewa w głowę i okolice oka".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.