Wstrząsająca sytuacja miała miejsce w nocy ze środy na czwartek (20/21 września). Strażnicy miejscy z III Oddziału Terenowego sprawdzali akurat rejon dworca autobusowego Warszawa Zachodnia. Nagle dotarły do nich "przeraźliwe krzyki" - opisuje PAP.
Warszawa. Człowiek płonął jak pochodnia
Funkcjonariusze pobiegli w kierunku przeszywających na wskroś krzyków i zauważyli płonące drzewo, rosnące w pobliżu budynku dyspozytorni. Płomienie rozpościerały się na wysokość kilkudziesięciu metrów.
Pod drzewem strażnicy dostrzegli człowieka. To on wzywał pomocy. Ubranie mężczyzny paliło się, a płomienie z każdą chwilą się powiększały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażnicy bez chwili zastanowienia rzucili się na pomoc potrzebującemu. Przeskoczyli przez płot i chwytając mężczyznę za ręce, przeciągnęli go w bezpieczne miejsce.
Funkcjonariuszom udało się sprawnie ugasić płonące na mężczyźnie ubranie, jednak ten zdążył doznać poważnych oparzeń. Na miejsce wezwano straż pożarną oraz zespół pogotowia ratunkowego.
Rannym okazał się 69-letni mieszkaniec stolicy. Podczas udzielania pierwszej pomocy medycy stwierdzili u niego poparzenia drugiego stopnia, pokrywające około 20 procent ciała. Najpoważniejsze obrażenia zaobserwowano na kończynach 69-latka.
Warszawiak został przetransportowany do szpitala, gdzie udzielono mu dalszej pomocy. Nie wiadomo, w jakim obecnie stanie jest mężczyzna. Dokładne przyczyny pożaru są ustalane przez służby.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.