"Strzelaj, a my to nagramy". Przerażająca relacja rosyjskiego jeńca

Rosyjski żołnierz, który trafił do ukraińskiej niewoli, opowiedział, jak zachowywały się oddziały kadyrowców w Mariupolu (obwód doniecki) w pierwszych dniach ataku. Jak opowiedział, zależało im nie na pokonaniu ukraińskiego wojska, a na tym, żeby to zrelacjonować w mediach społecznościowych.

"Strzelaj, a my to nagramy". Przerażająca relacja rosyjskiego jeńca
Ataki na Mariupol zaczęły się w pierwszym dniu inwazji (Getty Images, 2022 Anadolu Agency)

Z jeńcem porozmawiali dziennikarze programu "Snidanok 1+1". Jak opowiedział rosyjski żołnierz, odpowiadał on za ostrzeliwanie budynków mieszkalnych w Mariupolu, który od pierwszych dni inwazji był regularnie atakowany przez rosyjskie siły.

"Strzelaj teraz, a my nakręcimy coś na TikToka"

Szczególną uwagę żołnierz zwrócił na bojowników Ramzana Kadyrowa, którzy codziennie chwalili się w mediach społecznościowych swoimi "sukcesami na froncie". Jak mówił, ludzie Kadyrowa biegali w pobliżu, mówiąc "Strzelaj teraz, a my nakręcimy coś na TikToka".

Dziennikarz zapytał najeźdźcę, dlaczego strzelał do infrastruktury cywilnej, na co odpowiedział, że "został poinformowany o tym, że w środku są Siły Zbrojne Ukrainy". Przyznał jednak, że ich nie widział.

Powiedział też, że cywilów też nie widział, bo strzelał z daleka, ale mogli tam być – opowiadał dziennikarz o dialogu z rosyjskim najeźdźcą.

"Armia tiktokerów"

Działalność czeczeńskich pododdziałów podległych Kadyrowowi od początku wojny jest relacjonowana w rosyjskich mediach, a przede wszystkim w sieciach społecznościowych przez samych kadyrowców. Bojownicy za wszelką cenę próbują udowodnić że "skutecznie walczą w Ukrainie", ale dużo częściej zaliczają wpadki i po prostu się ośmieszają.

Kadyrowców w sieci zaczęli nazywać "armią tiktokerów", ponieważ ich nagrania to przeważnie ustawki skierowane do mediów społecznościowych. Bojownicy ostrzeliwali puste domy i powietrze, mówili, że "zdobyli Mariupol", nagrywając filmiki w Groznym i rozdawali ukradzione jedzenie jako "pomoc humanitarną".

Mariupol zniszczony w 95 procentach

Mariupol został po ciężkich walkach zajęty przez rosyjskie wojska okupacyjne. Jak podaje Ukrinform, w wyniku rosyjskiego ostrzału Mariupola zniszczono lub uszkodzono aż 1356 wielopiętrowych budynków, to aż 95 proc. wszystkich domów mieszkalnych. Większości nie da się już odbudować.

Mer Wadym Bojczenko ocenił, że odbudowa zniszczonego przez Rosjan miasta będzie kosztować ponad 14 mld dolarów. Dziś Mariupol nie ma dostaw prądu, wody i gazu. Od początku rosyjskiej inwazji w mieście zginęło około 22 tys. cywilów.

Ponad 50 tys. osób deportowano do Rosji oraz czasowo okupowanych terytoriów obwodu donieckiego. Obecnie w zablokowanym mieście pozostaje ponad 100 tys. mieszkańców. Mariupolowi grozi katastrofa ekologiczna i wybuch epidemii chorób zakaźnych.

Zobacz także: Atak na centrum handlowe w Krzemieńczuku. "To jest państwowy terroryzm"
Autor: BA
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
To jak cud. W Mjanmie znaleziono żywego 20-latka
Atak 16-latka. Ujawnili, co było powodem. Jest zarzut
Woda niezdatna do picia nawet po przegotowaniu. Poważna awaria wodociągu
Jak gotować kalafior romanesco? Pamiętaj o jednej zasadzie
Nietypowa narośl na drzewie. Jest nagranie. Leśnik zabrał głos
"Będzie mandat". Łania przyłapana. Nagranie obiega sieć
Rocznica katastrofy na zboczu Policy. Zginęli wszyscy na pokładzie AN-24
Wieczorem spójrz w niebo. Niezwykłe zjawisko. "To nie żart"
Tajemnice matki Jana Pawła II. Co stało się z Emilią Wojtyłą?
Zginęło 10 żubrów. Słowa weterynarza bulwersują
Mocne słowa amerykańskiego senatora. Nazwał Rosję "wyrzutkiem"
41-latek zadzwonił na 112. Szokujący finał interwencji
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić