Jacek M. 11 listopada zwołał marsz "antybanderowski". Na miejscu pojawiło się ok. 2 tys. osób, jednak problemy techniczne skutecznie utrudniły pochód. Finalnie przedstawicielka prezydenta Wrocławia nakazała rozwiązać zgromadzenie uzasadniając to łamaniem przepisów.
Suspendowany ksiądz nie ukrywał swojej wściekłości. Wykrzykiwał wyzwiska i obelgi. "Lewacki szmatławiec" o Gazecie Wyborczej, "cwel" o ukraińskim biskupie, "kolorowi przestępcy" - o uchodźcach - relacjonuje Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych.
Takich marszów Jacek M. organizował już w przeszłości kilka. Na każdym z nich pojawiały się kontrowersyjne hasła. Między innymi nawoływanie do nienawiści wynikającej z różnic - czy to narodowościowych, czy religijnych. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych zgłosił sprawę do sądu. 12 listopada poinformowano o wydaniu wyroku na Jacka M.
Czytaj także: Prawda o przeszłości Bąkiewicza. Nas zatkało
M. został skazany na 10 miesięcy, a w drugim procesie na 12 miesięcy ograniczenia wolności i prace społeczne po 30 godzin miesięcznie. Ponadto ma ponieść koszty sądowe. Jak podaje OMZRiK były ksiądz wykazał, że nie stać go na takie koszta, ponieważ pracuje na 1/8 etatu, stąd taka liczba godzin prac społecznych.