Telewizja publiczna chwaliła się doskonałymi wynikami oglądalności sylwestra w Ostródzie. Choć impreza była inna niż wszystkie dotychczas, producenci zadbali o "publiczność", którą zagrało ok. 400 statystów.
Praca miała być miła i przyjemna. Jedyne zadanie - dobrze się bawić. Jednak jak donosi Gazeta Wyborcza, dla tych, którzy przyjechali do Ostródy dobra zabawa okazała się nie lada wyzwaniem.
Największym problemem było zimno. Z relacji statystów wynika, że nie zapewniono im miejsca, gdzie mogliby się ogrzać. Nie było również ciepłych napojów. Obiad również pozostawiał wiele do życzenia, miał bowiem dojść do aktorów zimny.
Czytaj także: Prezent dla Rydzyka. Aż szczęka opada!
Problem miało też stanowić wejście do toalety. Jedna ze statystek w rozmowie z Gazetą Wyborczą przyznała, że kolejki do toalety były tak długie, że nie każdy był w stanie zdążyć załatwić swoje potrzeby.
Gazeta Wyborcza zapytała więc TVP, dlaczego tak wyglądały warunki pracy statystów. Jak się okazało, za tę kwestię odpowiedzialny był podwykonawca. Na wersję zdarzeń od tej firmy trzeba będzie jednak poczekać.
Telewizja Polska informuje, że za tancerzy odpowiedzialny był podwykonawca TVP. Niektóre z tych osób, pomimo tego, że były wtedy w pracy, spożywały alkohol. Telewizja Polska w trosce o bezpieczeństwo pozostałych tancerzy i artystów przeprowadziła dodatkowe kontrole, w wyniku których kilka osób nie zostało wpuszczonych na obiekt amfiteatru. Telewizja Polska zachowała najwyższe standardy bezpieczeństwa podczas realizacji widowiska - poinformowało TVP Gazetę Wyborczą.