"Gazeta Wyborcza" opisuje historię kobiety, której 14-letni syn poinformował nauczycieli, że pokłócił się z mamą. Mieszkanka Torunia została wezwana do szkoły, a jej rodzina będzie miała założoną Niebieską Kartę.
Z relacji kobiety wynika, że między nią, a jej synem doszło do niepozornej kłótni. Torunianka podkreśla, że "przeprosiła syna za użyte słowa, ale 14-latek miał nie wspomnieć o tym pedagogom".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pedagog, która rozmawiała z matką syna przekazała, że "spotkanie ma charakter informacyjny".
Pani syn mówił o rzeczach, które sprawiały mu trudność w relacjach z panią i zwrócił się do mnie o pomoc w tej sprawie. Zaprosiłam go na rozmowę w obecności nauczyciela, podczas której Maciek wylał z siebie opisy różnych sytuacji mających miejsce w domu z pani udziałem - miała powiedzieć kobiecie przedstawicielka szkoły.
Na koniec rozmowy torunianka dowiedziała się, że szkoła uruchomiła procedurę Niebieskiej Karty, czyli dokumentu dla rodzin z przemocą.
Chciałabym, żeby pani dobrze odebrała to, co się wydarzyło, bo każdy kolejny krok jest ważny w waszej relacji z synem. To zgłoszenie sygnału, że coś niepokoi - miała przekazać szkolna pedagog.
"Gazeta Wyborcza" poinformowała, że w sprawę został zaangażowany ojciec nastolatka, z którym jego matka ma konflikt. Kobieta ma żal do szkoły, że "zrobiono z niej patologię".
Czuję się jak jakaś patologia. To ja muszę się iść tłumaczyć przed obcymi ludźmi, a przy okazji mogę stracić opiekę nad synem, bo jego ojciec nie zawaha się, by tę sytuację wykorzystać przeciwko mnie. Rozumiem procedury, ale gdzie jest czynnik ludzki? - pyta zbulwersowana kobieta.
To efekt tzw. ustawy Kamilka
Jak to możliwe? Okazuje się, że zachowanie dyrekcji Zespołu Szkół Muzycznych im. Karola Szymanowskiego w Toruniu to pokłosie tzw. ustawy Kamilka z 15 lutego 2024 roku.
To nowelizacja Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego będąca pokłosiem śmierci ośmiolatka z Częstochowy, który został zakatowany przez swojego ojczyma, przy biernej postawie innych członków rodziny.
Czytaj także: Fenatanyl zmienia ludzi w zombie. Porażające dane z USA
W myśl ustawy, placówki oświatowe są zobowiązane do natychmiastowej reakcji przy najmniejszym podejrzeniu przemocy domowej w rodzinie. Z tego względu, jak przekazują rozmawiający z "Gazetą Wyborczą" eksperci, zachowanie szkoły było prawidłowe, a "rodzice nie powinni oburzać się z powodu procedur, działających dla dobra dzieci.