O Wazlu rozpisują się nie tylko użytkownicy mediów społecznościowych w Ameryce, ale także w Chinach. Ci ostatni wspominają i dyskutują o tym, jak Walz spędził u nich rok, ucząc w południowo-wschodniej prowincji Guangdong. Temat ten stał się popularny na Weibo - chińskiej platformie społecznościowej - gdzie odnotował 12 milionów wyświetleń.
Jak przypomina BB,C Walz przyjechał do Chin w 1989 roku. Był wówczas świeżo po studiach. Zaczął pracę w szkole średniej, gdzie uczył języka angielskiego i historii Ameryki. Fakt, że to wszystko wydarzyło się to w roku masakry na placu Tiananmen, nie umknął uwadze komentujących w chińskich mediach społecznościowych. I choć cenzura zabrania poruszać tego tematu, część z internautów znalazła sposób, aby ją ominąć. "Jeśli wiesz, to wiesz" - przywołuje komentarz jednego z internautów BBC.
Inni użytkownicy chińskich mediów społecznościowych zauważyli, że Chiny w 1989 roku były zupełnie innym krajem. "Ten kandydat był w Chinach w zupełnie innym czasie. Atmosfera była zupełnie inna" - komentowali użytkownicy Weibo. Nie brakuje głosów, że jeśli duet Harris i Walz wygra, może to być szansa na lepsze relacje między USA a Chinami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj też: Zabójczy cykl. Uwaga! Zagrożenia są olbrzymie
Jeden z użytkowników Weibo zauważył, że "doświadczenia Walza daje mu prawdziwą perspektywę na Chiny". Inni podkreślają, że może pomóc w "promowaniu wymiany kulturalnej między Chinami a Stanami Zjednoczonymi w czasach, gdy... wzajemne stosunki są niezwykle trudne". Przypominają też, że Tim Walz trafił do chińskiej szkoły w ramach programu wolontariatu Uniwersytetu Harvarda.
Kiedy wrócił do USA, obecny kandydat na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych opowiedział lokalnej gazecie, że nie ma "żadnych ograniczeń" dla tego, co Chińczycy mogą osiągnąć, "jeśli mają odpowiednie przywództwo". - Są tak miłymi, hojnymi, zdolnymi ludźmi — powiedział wówczas.