Rosyjscy żołnierze narzekają, że nowe pociski są znacznie gorszej jakości, niż stare, wyprodukowane w latach 90. XX wieku, czy w czasach ZSRR. W ostatnich latach XX wieku większość zakładów przemysłowych zostało wyprzedanych, a pozostałe nie zostały zmodernizowane.
Amunicję produkuje się w większości na maszynach pamiętających ZSRR, a można spotkać tokarki wyprodukowane jeszcze w III Rzeszy.
Te jednak są już dość mocno zużyte i jakość korpusów pocisków artyleryjskich pozostawia wiele do życzenia. Podobnie dzieje się w przypadku bardziej skomplikowanych urządzeń służących do produkcji spłonek czy zapalników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wedle naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy, gen. Walerija Załużnego, w ciągu pierwszego półrocza 2023 r. rosyjscy artylerzyści wystrzelili ok. 7 mln pocisków różnego rodzaju. Wyprodukowanie takiej ilości nowej amunicji bez uwzględnienia ograniczeń sankcyjnych zajęłoby Rosji nawet pięć lat.
Rosja prosi o zwrot broni
Być może właśnie z tego powodu Rosja chce... odzyskać dawną broń. Jak donosi dziennik "The Wall Street Journal", Rosja stara się odzyskać część broni, którą wyeksportowała do takich krajów jak Pakistan, Egipt, Białoruś i Brazylia.
W kwietniu ubiegłego roku grupa przedstawicieli Rosji podczas wizyty w Kairze zwróciła się z prośbą do prezydenta Egiptu Abdela Fattaha el-Sisiego. Poprosili go, aby rozważył zwrot ponad stu rosyjskich silników do helikopterów, których Moskwa potrzebowała do konfliktu z Ukrainą.
Amerykańskie źródła podają, że Sisi zgodził się i dostawy około 150 silników rozpoczną się prawdopodobnie w przyszłym miesiącu.
W ciągu ostatniego roku Rosja prowadziła rozmowy z urzędnikami z Pakistanu, Białorusi i Brazylii w sprawie nabycia silników do rosyjskich śmigłowców szturmowych i transportowych, które jej siły straciły na początku wojny.
Większość prób wykupu broni przez Moskwę miała miejsce w czasie, gdy Kreml próbował odeprzeć ukraińskie ofensywy na wschodzie i południu kraju. Teraz, gdy ofensywa wyhamowuje, Rosja stara się przejąć inicjatywę na polu bitwy - podkreśla dziennik.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.