62-letni Aleksandr Gabyszew wyruszył z rodzinnego Jakucka w marcu 2019 roku. Chciał dojść pieszo do Moskwy, aby "przepędzić demona". Ma nim być przywódca Federacji Rosyjskiej, Władimir Putin.
Przyroda go nie lubi. Tam, gdzie on się pojawia, potem są jakieś kataklizmy. Przyroda w ten sposób oczyszcza się – tłumaczył.
Po drodze Gabyszewowi towarzyszyły przypadkowe osoby. We wrześniu 2019 roku szaman został zatrzymany przez policję na granicy Buriacji i obwodu irkuckiego. Przetransportowano go samolotem z powrotem do Jakucka i umieszczono w zakładzie psychiatrycznym.
Po jednym dniu szaman został wypuszczony. Postanowił więc ruszyć z powrotem do Moskwy. Tym razem zatrzymano go po czterech dniach, jeszcze w Jakucji.
Chciał pozbyć się Putina. Szaman trafił do zakładu psychiatrycznego
Na początku tego roku sąd w Jakucku uznał Aleksandra Gabyszewa za szaleńca. Mężczyzna miał dźgnąć członka rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony bronią białą domowej roboty. Nie chciał także poddać się testowi na koronawirusa.
Teraz szaman z Jakucji został przymusowo skierowany na długotrwałe leczenie w zakładzie psychiatrycznym. Spędzi tam co najmniej kilka miesięcy. Według adwokata Aleksieja Pryjanisznikowa szaman był podczas procesu niewłaściwie traktowany.
Mój klient trafi do zakładu, w którym umieszczani są przestępcy, którzy popełnili zbrodnie takie jak morderstwa czy gwałty. Ponadto, pracownicy szpitali psychiatrycznych podają pacjentom zwiększone dawki neuroleptyków, które ograniczają zdolności motoryczne – podkreślił prawnik.
Ognisko na placu Czerwonym. "Putin odejdzie dobrowolnie"
Po dotarciu do Moskwy szaman planował rozpalić ognisko na placu Czerwonym. Na rytuał "przepędzenia demona" miało składać się podsycanie ognia kumysem (mlecznym napojem ze sfermentowanego nabiału) oraz końskim włosiem. Po szamańskiej modlitwie Putin miał "ustąpić dobrowolnie".
Czytaj także: Tragiczna śmierć szamana. Zabił go krokodyl
Obejrzyj także: Sakwa szamana sprzed 1000 lat. Naukowcy ją otworzyli i zrobili wielkie oczy