W poniedziałek mieszkanka Jaworzna podczas spaceru na na obrzeżach miasta natrafiła na psią budę stojącą tuż przy polnej drodze. Dobiegało z niej ciche skomlenie.
Buda była zabita deskami, pies nie mógł się z niej wydostać. Kobieta natychmiast zadzwoniła po straż miejską.
Gdy strażnicy otworzyli budę zobaczyli w niej zziębniętą wychudzoną i przerażoną suczkę. Obok niej było sześć nowo narodzonych szczeniąt. Jedno z nich już było martwe. Reszta ledwo żyła. Lekarz weterynarii po ich zbadaniu podjął decyzję, by je uśpić.
Kto zostawił szczenna sukę na mrozie, w zabitej deskami budzie w szczerym polu? Nie wiadomo. Sprawą zajmują się policjanci. Bezdusznego właściciela suki szukają także internauci.
Dwa stare sparaliżowane psy na zmarzniętym betonie
#
Baca i Rex ze Słupska przez 14 lat strzegły domostwa swojego właściciela. Robiły to, mimo że ten nie zapewnił im żadnego schronienia na podwórku. Gdy padało chroniły się pod wiatą, leżały na betonowych płytach, na które właściciel czasem rzucił garść słomy. Gdy zachorowały i nie mogły się ruszać, "pan" nie przejął się ich losem. Sparaliżowane leżały na mrozie we własnych odchodach.
Na prośbę sąsiadów, którzy słyszeli skamlenie psów, interweniowali pracownicy Towarzystwa Ochrony Zwierząt oraz Straż Ochrony Zwierząt. - Wszyscy płakaliśmy, bo widok psów wyciskał łzy z oczu. Płakaliśmy wszyscy, oprócz właściciela psów - opowiada Radiu Gdańsk Marta Śmietanka, kierownik Schroniska dla Zwierząt w Słupsku.
Właściciel zrzekł się psów na rzecz TOZ. Niestety, dla jednego z nich pomoc przyszła zbyt późno. Weterynarz musiał go uśpić. Drugi walczy o życie.