Na szczycie G20 w Rzymie doszło do nietypowej sytuacji. A wszystko to przed zrobieniem pamiątkowego zdjęcia.
Obok światowych przywódców byli na nim obecni przedstawiciele służby zdrowia: lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni. Miało to być wyrazem uznania dla osób zaangażowanych w walkę z pandemią. Niestety, spóźnił się na nie premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.
Niektórzy z przywódców krzyczeli "Boris! Boris!", gdy polityk w pośpiechu zajmował wyznaczone dla siebie miejsce na scenie. Wskazywała je szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Uwadze mediów nie umknął wyraźnie rozbawiony prezydent Francji Emmanuel Macron.
Cała sytuacja jest o tyle zabawna, że Johnson ma niemały konflikt z Macronem. Przy okazji szczytu zdradził stacjom Sky News i BBC, że obawia się, iż działania podejmowane przez Francję mogą stanowić naruszenie umowy o handlu i współpracy (TCA). A to ona eguluje stosunki między Wielką Brytanią a Unią Europejską po brexicie.
Szczyt odbywa się pod hasłem: "Ludzie, planeta, dobrobyt". Tematem pierwszej dyskusji na jego forum była "Gospodarka i globalne zdrowie".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.