W dniach 15-16 czerwca w szwajcarskim kurorcie Burgenstock niedaleko Lucerny w Szwajcarii odbędzie się szczyt pokojowy organizowany przez Ukrainę.
Według ukraińskiego serwisu Radia Liberty w spotkaniu weźmie udział około 90 krajów i organizacji. Jednocześnie Chiny, Brazylia, Arabia Saudyjska i kilka innych krajów odmówiły udziału w szczycie, a Rosja nie została na niego zaproszona.
Według prezydenta Władimira Zełenskiego, uczestnicy będą rozmawiać m.in. o wymianie jeńców wojennych w formule "wszyscy za wszystkich", a także o kwestiach bezpieczeństwa nuklearnego i żywnościowego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według niezależnego portalu Meduza, Kreml jest zaniepokojony szwajcarskim szczytem. Rosjanie zastanawiają się czy inicjatywa Ukrainy oznacza jej gotowość do prowadzenia negocjacji pokojowych z Federacją Rosyjską.
Czytaj także: Ogromne kolejki w Rosji. Mieszkańcy stoją przed kantorem
Konferencja najprawdopodobniej nie będzie miała bezpośredniego wpływu na przebieg działań wojennych. Nie należy tego postrzegać jako [objaw zapowiadający] koniec wojny, ale jako kontynuację wysiłków na rzecz budowy koalicji - poszerzenia poza Zachodem kręgu krajów sympatyzujących i wspierających Ukrainę. Celem konferencji jest przekonanie krajów tzw. "globalnego Południa" do proukraińskiego stanowiska na szczeblu dyplomatycznym - podkreśla Samuel Charap, ekspert polityczny.
Ukraina nie chce negocjacji z Rosją
Jak podkreśla ekspert, konferencja w Szwajcarii nie oznacza, że Ukraina gotowa jest na negocjacje z Rosją. Chce, aby żądania pokojowego rozwiązania, które zostaną przedstawione Rosji, zostały najpierw uzgodnione przez społeczność międzynarodową.
Wiemy, jak wyglądają negocjacje pokojowe: wtedy, gdy walczące strony siedzą przy tym samym stole. Widzieliśmy to na Białorusi i w Turcji na początku wojny. To, co wydarzy się w Szwajcarii, to coś innego - dodaje Charap.
Rząd szwajcarski poinformował, że jest gotowy wysłać zaproszenie, ale Kreml nie był nim zainteresowany. Zełenski wyjaśnił z kolei, że odmówili Rosji udziału w obawie, że strona rosyjska "wszystko zablokuje i wszystko zakłóci".
Ku mojemu zdziwieniu rosyjskie kierownictwo jest zaniepokojone tym wydarzeniem. Gdybym był na ich miejscu, prawdopodobnie zignorowałbym go - podkreśla ekspert.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.