41-letni Landsbergis kieruje litewskim MSZ od trzech lat. W środę 1 lutego stwierdził, że kraje Unii Europejskiej powinny rozważyć możliwość wydalenia ambasadorów rosyjskich ze swoich stolic.
Utrzymywanie rosyjskiego ambasadora w którejkolwiek ze stolic Europy nie ma większego sensu. W większości przypadków to przestała być funkcja dyplomatyczna, ale w głównej mierze propagandowa, służąca ukrywaniu zbrodni wojennych i promująca ludobójczą propagandę - przekazał litewski minister.
Warto wspomnieć, że Litwa nie musi się obawiać zarzutów o gołosłowność. Już w kwietniu ubiegłego roku, dwa miesiące po wybuchu wojny, Wilno opuścił rosyjski ambasador Aleksiej Isakow. Spotkało się to z analogiczną odpowiedzią Rosjan. Na Litwę wrócił Eitvydas Bajarunas.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityczny dwugłos
Czy takie rozwiązanie byłoby właściwe? Były sekretarz stanu w polskim MSZ i obecny wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Kowal przekonuje, że tak. Dla przypomnienia, szefem rosyjskiej misji dyplomatycznej w Polsce jest Siergiej Andriejew, kierujący placówką od 2014 r.
Zgadzam się z pomysłem ministra Landsbergisa. Jestem zwolennikiem tego, aby powiedzieć ambasadorowi Andriejewowi "do widzenia". Rosja prowadzi terrorystyczną politykę wobec naszego sąsiada, działalność ambasadora nie wnosi dla stosunków polsko-rosyjskich. Utrzymanie stosunków dyplomatycznych w zupełności wystarczyłoby na poziomie chargé d’affaires, czyli zastępcy ambasadora - mówi Kowal w rozmowie z o2.pl.
Nieco bardziej zachowawczy jest z kolei były szef MSZ Witold Waszczykowski. Przypomina, że takie działanie na pewno spotkałoby się z analogicznym ruchem ze strony rosyjskiej, i w drugą stronę powędrowałby ambasador Polski.
Od lat postulowałem wydalenie obecnego ambasadora rosyjskiego w Warszawie. To jest propagandysta a nie dyplomata. Ale to nasz MSZ musi ocenić, na ile potrzebujemy polskiego przedstawiciela w Moskwie w randze ambasadora, aby znosić ich ambasadora w Warszawie - mówi Waszczykowski.
Przypomina zarazem, że ambasador ma prawo domagać się spotkania z najwyższymi władzami i może mieć dostęp do wielu środowisk. Niżsi rangą dyplomaci staną się, jak mówi, "jedynie kustoszami budynków ambasady" i nie będą dopuszczani do polityków i urzędników. Waszczykowski wskazuje jednak, że może stać się tak, że w pewnym momencie utrzymywanie ambasadora będzie bezużyteczne. Lub może być niebezpieczne.
W wyniku napięcia politycznego między krajami może dojść do demonstracji lub fizycznych ataków na ambasadę lub jej pracowników - zwraca uwagę były minister.
A świadkami tego rodzaju sytuacji już byliśmy. 9 maja ubiegłego roku Andriejew został oblany czerwoną farbą na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Warszawie. Dwa dni później czerwoną farbą oblany został budynek polskiej ambasady w Moskwie.
Wydaje się, że pomysł Landsbergisa może mieć akceptację w Parlamencie Europejskim. Były szef MSZ a obecnie eurodeputowany Włodzimierz Cimoszewicz mówi o2.pl, że taki postulat znajduje się w rezolucji, którą w czwartek przyjmie europarlament.
To postulat bardzo radykalny, ale w przypadku państwa agresora zrozumiały - konkluduje Cimoszewicz.