Historię opisuje "Gazeta Pomorska". Marcina Aleksandrzaka i Marcina Kowalczyka oskarżono o uprawę konopi indyjskiej na dzierżawionym polu niedaleko Ciechocinka.
Jak się okazało rosnące na polu rośliny to samosiejki, a w licznie pobranych próbkach nie wykryto THC o zawartości przekraczającej normę dopuszczalną ustawą o przeciwdziałaniu narkomani. Z tego powodu mężczyźni postanowili walczyć o swoje dobre imię. Wcześniej poddawali się badaniom wariografem, robili testy genetyczne. Botanik od razu określał, że na polu rosną dzikie konopie, a ich obecność jest naturalna.
"Nasze Miasto" przypomina, że obaj przypłacili zdrowiem. Jeden z nich schudł 18 kg, drugi stracił ojca, który nie doczekał uniewinnienia syna. Pojawiały się myśli samobójcze i problemy w pracy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Policjanci na ławie oskarżonych
Aż sześciu policjantów z komendy w Aleksandrowie Kujawskim zostało oskarżonych. Wśród nich jest komendant, naczelnik i jego zastępca, policjanci i dwie osoby, które odeszły na emeryturę.
"Gazeta Pomorska" wskazuje, że wśród zarzutów pojawia się zatajenie dowodów na niewinność, ale także posiadanie i przewożenie próbek środków narkotycznych niewiadomego pochodzenia, fałszowanie protokołu ponownego pobrania próbek, podstępne dążenie do skierowania przeciwko podejrzanym ścigania o przestępstwo.
Czytaj więcej: Poważne problemy Zbigniewa Ziobro. "On się dusi, jak mówi"
Proces ruszył w sądzie we Włocławku. Na ostatniej rozprawie sędzia nie uwzględnił wniosków obrońców o umorzenie postępowania przed rozpoczęciem procesu. Na wniosek obrony sąd wyłączył jawność. W rozprawie mogą brać udział tylko uczestnicy procesu. Kolejne posiedzenie we wrześniu.
Sprawa rozpoczęła się w 2019 roku, dochodzenie dopiero po 8 miesiącach zostało umorzone wobec niepopełnienia czynu zabronionego, a panowie zostali oczyszczeni z jakichkolwiek zarzutów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.