Jeffrey Keene uczy psychologii od 2008 roku. Swoją pracę w Dr. Phillips High School rozpoczął w styczniu tego roku. Nietypowe zadanie, które zadał uczniom, związane było z ćwiczeniami zachowania podczas strzelanin, jakie obecnie prowadzi wiele szkół w Stanach Zjednoczonych.
Keene poprosił uczniów, żeby napisali własne nekrologi i zastanowili się nad swoim życiem.
Gdybyście mieli umrzeć w ciągu 24 godzin - co dziś zrobilibyście inaczej, niż wczoraj? - zapytał uczniów Keene.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjaśnił, że chciał aby uczniowie odrzucili powierzchowne kwestie i przedmioty i zastanowili się nad tym, co tak naprawdę jest ważne w życiu.
Czytaj także: To nie pora na żarty. Biden mocno skrytykowany
Jednak jego zadanie rozzłościło jednego z uczniów. Niedługo potem w klasie, w której Keeene prowadził lekcje, pojawił się pedagog szkolny, aby obserwować lekcje. Keene trafił na dywanik do dyrekcji. Władze szkoły chciały, żeby zrezygnował ze stosunku pracy. Wówczas nadal mógłby pobierać wynagrodzenie, ale nie prowadziłby lekcji.
Nie zrobiłem nic złego. Jeśli zrobiłem, to powiedzcie mi, co to było - odparł nauczyciel na swoją obronę.
Ale dyrekcja szkoły nie zamierzała mu odpowiadać.
W takim razie, ponieważ nie wiem co zrobiłem źle, zwolnijcie mnie bez powodu - oświadczył Keene.
I tak też się stało, co szkoła potwierdziła w rozmowie z telewizją FOX 35 Orlando.
Żadnych wyrzutów sumienia
Keene był zszokowany decyzją szkoły.
W końcu rozmawiałem z uczniami o świecie, w którym przyszło im żyć, o bezpieczeństwie, o dostępie do broni - opowiadał.
Dodał, że nie żałuje lekcji, które przeprowadził i chętnie zrobiłby to ponownie. Zapowiedział też, że odwoła się od decyzji o wypowiedzeniu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.