Jak informuje portal Euractiv, Normunds Kinzulis zmarł w środę 28 kwietnia. Do ataku na 29-latka doszło pięć dni wcześniej w godzinach rannych. Właśnie wtedy Artis Jaunklavins, jego współlokator, usłyszał krzyki. Podjął próbę ugaszenia Kinzulisa i udzielenia mu pomocy, m.in. przez przeniesienie młodego mężczyzny do wanny.
Nie żyje 29-latek z Łotwy. Został podpalony z powodu swojej orientacji seksualnej
Normunds Kinzulis pracował jako ratownik medyczny. Ponieważ 29-latek był prześladowany z powodu orientacji seksualnej, zdecydował się na przeprowadzkę z Rygi do Tukums na zachodzie kraju. Niestety, już po przenosinach co najmniej czterokrotnie padł ofiarą fizycznego ataku. Funkcjonariusze lokalnej policji mieli jednak lekceważyć zgłoszenia.
Pod dom, przed którym doszło do ataku, są znoszone tęczowe flagi oraz plakaty. Śledczy rozważają wiele możliwości, w tym, że 29-latek mógł popełnić samobójstwo z powodu doświadczanych prześladowań. To jednak mało prawdopodobny scenariusz. Gdyby nawet taka była rzeczywiście przyczyna śmierci mężczyzny, to - jak podkreślił Andrejs Grishins, zastępca szefa łotewskiej policji kryminalnej - doprowadzenie innej osoby do targnięcia się na swoje życie również stanowi przestępstwo.
Doprowadzenie kogoś do popełnienia samobójstwa również stanowi przestępstwa – podkreślił Andrejs Grishins.
Przeczytaj także: Atak nożownika w Warszawie. Bo trzymali się za ręce
Śmierć Normundsa Kinzulisa dała początek debacie na temat sytuacji osób LGBT+, nie tylko na Łotwie, ale w całej Europie. Na temat tragedii zabrał głos m.in. prezydent Egils Levits, były sędzia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Na Łotwie nie ma miejsca na nienawiść – podkreśla Egils Levits.
Przeczytaj także: Homofobiczny atak w Poznaniu na radnego. Nagle wyjął nóż