Mateusz W. w Zakopanem świętował wieczór kawalerski bliskiego kuzyna. Zarówno on, jak i inni uczestnicy tego wydarzenia zostali napadnięci na Krupówkach. Niestety atak okazał się tragiczny w skutkach.
We wtorek 25-latek został odłączony od aparatury medycznej, bo zespół lekarzy stwierdził śmierć mózgu. Osierocił ukochaną córkę i pozostawił żonę w ciąży.
"Super Express" podaje, że gdy Mateusz był już nieprzytomny, oprawcy nadal go bili i kopali. Napastnicy zdążyli uciec przed przyjazdem policji. Nadal są poszukiwani.
Świadkowie, na których powołuje się "SE", donoszą, że Mateusz i jego koledzy zostali zaatakowani "przez pomyłkę'. Podobno zostali pomyleni z inną grupą.
Córeczka zrozpaczona. Poznała prawdę
Dopiero dziś powiedzieliśmy Amelce, że Mateusz nie żyje, bardzo płakała – mówiła w środę "Super Expressowi" pani Ania, żona Mateusza.
Nie jest w stanie pocieszać córeczki, bo sama jest zdruzgotana tym, co się wydarzyło. Nie może pogodzić się ze stratą ukochanego męża.
W internecie trwa zbiórka pieniędzy. Fundusze mają pomóc młodej wdowie i córce Mateusza w przetrwaniu trudnego okresu.
Czytaj także: "Będziesz pan wisiał!". Skandaliczne słowa w stronę Niedzielskiego. Sejm przerwał obrady